Witajcie w mojej pracowni

19:32

Po miesiącu prac remontowo- wykończeniowych, malowania, wnoszenia (a później znoszenia) wszelkiego rodzaju narzędzi, farb, tynków czy wypełniaczy, pracownia jest już zdatna do użytku :D Nie jest, niestety, jeszcze w 100% wykończona, ale różnica między tym co zastałam na początku lipca i tym co zostawiłam dzisiaj zamykając drzwi jest (delikatnie rzecz biorąc) dość spora ;)
Już nie przedłużając- zapraszam do mojego pokoiku ;)


Pierwsze co rzuca się w oczy po wejściu? Chyba po prostu niesamowity widok. No dobrze, sufit na wysokości 1,80m też ;) Dla wyższej osoby pewnie wydawałby się klaustrofobiczny, ale ja nie bez powodu z dumą dzierżę swój kurduplowy nick ;) Wracając jednak do widoków- chyba nie ma lepszego napędzacza weny niż matka natura bezpośrednio za oknem, stąd też zdecydowałam się nie zasłaniać jej żadnymi firanami, zasłonami lub czymkolwiek innym poza czystą szybą. Inna sprawa że w 90% przypadków i szyb mi nie potrzeba- po prostu otwieram okna ;)


Z tego powodu biurko ustawiłam bezpośrednio przy oknie- najszczęśliwsza pewnie bym była gdyby stało bezpośrednio pod nim, ale z powodu wysokości pomieszczenia takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Za to mając przed sobą ścianę mogłam zagospodarować ją tak by jeszcze lepiej pozytywnie się nastroić ;)



Tak powstała mini galeria- na razie jest jeszcze niewielka, ale wkrótce zacznie się powiększać. Możliwe że część grafik również wyląduje w ramach, ale na razie wolałabym tego uniknąć- z założenia grafiki miały dać się łatwo poprzestawiać, poprawiać, chciałam dać też sobie szansę dorzucenia do nich czegokolwiek, co akurat mi wpadnie do głowy. Stąd na sznurku wylądowały też żurawie piórka ;)



Jedyne na co mogłabym jeszcze narzekać to chyba zbyt mała powierzchnia biurka- jest mimo wszystko stosunkowo niewielkie i często muszę zrzucać niepotrzebne przydasie na dywan. Pewnie uda mi się to jakoś rozwiązać, ale na razie działam na tym co mam ;)
Pewnie zastanawiacie się czemu farba na ścianach wygląda tak dziwnie- w jednym miejscu odpryskuje, w drugim zadziory, w innym wygląda jakby spłynęła ze ściany podczas malowania. No cóż, takie uroki remontowania pokoju raz na sto lat (nie żartuję, ostatni raz ktoś tam malował w 1912 roku!) i nie wszystko dało radę naprawić. Pierwotnie ściana wyglądała jak ser szwajcarski, na dodatek w sino- niebieskim kolorze. Malowanie sporo pomogło, ale żeby całkowicie wyrównać ścianę prawdopodobnie trzeba by było ją wyburzyć :)


A to kolejny po ścianach relikt z początków XX wieku ;) Domyślacie się może czym to pierwotnie było? Tak, to stara, rzeźbiona półka na skrzynki z kwiatami. Pierwotnie wyglądała na prawdę bardzo źle. Regał tylko cudem uniknął wszędobylskich korników, ale był mocno rozchwiany i cały w odłażącej farbie. Rodzina co prawda patrzyła na mnie jak na wariatkę, ale nie dałam go wyrzucić i w ten sposób stanął po drugiej stronie pokoju, pełniąc rolę regału na przydasie ;)




 To, co nie zmieściło się z różnych względów na regale, wylądowało pod biurkiem. Oczywiście od samego początku znalazły się tam rzeczy które po prostu dobrze jest mieć pod ręką (w tym słoiczek z wodą i czystym pędzlem), ale i media czy małe zestawy papierów.



 Na samym końcu pojawiły się też nieco mniej ważne rzeczy, między innymi namiot bezcieniowy, lampy, sama lustrzanka (której wcześniej nie chciałam po prostu uszkodzić lub zapomnieć) i masa innych drobiazgów, bez których proces tworzenia byłby mocno utrudniony lub wręcz niemożliwy.


To chyba tyle jeśli chodzi o moje cztery kąty ;) Niestety nie jestem w stanie pokazać wam ogólnego zdjęcia, raz przez światło które ma tam niesamowite humorki, a dwa- ponieważ jedno okno wciąż wymaga gruntownego remontu i psuje cały efekt :< Tym niemniej, mam nadzieję że nieco natchnęłam was do wzięcia udziału w candy ;) Zgłoszenia przyjmuję aż do 3 sierpnia (do północy) więc macie jeszcze troszkę czasu na własne wpisy. Serdecznie dziękuję Wam też za komentarze pod każdym wpisem i dziękuję że wciąż mnie odwiedzacie ;)

You Might Also Like

11 komentarze

  1. Wow! Robi niesamowite wrażenie. ;) To musi być rewelacyjne uczucie móc zostawić wieczorem bajzel w pracowni, iść spać a rano po prostu bez stresowo wrócić do tego, co się zaczęło poprzedniego dnia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Uczucie niesamowite, ale bajzlu mimo wszystko nie zostawiam, bo czasami tynk mi się z sufitu kruszy ;) A tak poza tym, to faktycznie świetnie się tam siedzi :D

      Usuń
  2. No, Nats ma rację - ja takie "zostawianie" mam na głównym stole w tzw. pokoju dziennym lub stołowym jak to z dawien dawna nazywano. Stąd uwielbiam hasło my home is my castle :)
    A Twoja pracownia jest fantastyczna - o widoku z okna nie wspomnę. Tylko pozazdrościć.I te wszystkie poukładane przydasie pod ręką :)) Gratuluję takiego miejsca do tworzenia

    OdpowiedzUsuń
  3. super miejsce z super klimatem i niesamowitym widokiem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ty szczęściaro!
    taka pracownia to marzenie wielu scraperek, wiele z nas nusi się zadowolić stołem kuchennym

    OdpowiedzUsuń
  5. ale klimatyczne miejsce sobie stworzyłaś :D a grafik w ramki nie dawaj, będziesz sobie mogła robić naścienne moodboardy i wrzucać co Cię akurat interesuje bez problemu ;D mnie się takie sznureczki strasznie podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ale fantastyczne miejsce. Taki tajemniczy, scrapowy kącik! Meeeega! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne i bardzo klimatyczne miejsce, to teraz nic, tylko siadać i tworzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne miejsce :) Myślę, że z czasem nabierze jeszcze lepszego klimatu, choć ten, który już stworzyłaś i tak mnie zauroczył :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna pracownia. Moja jest przenośna czyli co potrzebne pod pachę i do pokoju gościnnego na ławę... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. niezwykle klimatyczne miejsce stworzyłaś, nierówna ściana, podłoga z desek mają swój urok :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images