Tydzień 47 był tygodniem wyjątkowo męczącym- ze względu na zaległe egzaminy musiałam cały wolny czas poświęcić na wykucie ostatnich szczegółów i tak na prawdę nie robiłam nic poza nauką, więc robienie 10 zdjęć podręczników mijałoby się z celem. Dlatego też zrobiłam wyjątek w PLu, zamiast poświęcać osobną stronę na każdy tydzień, po prostu połączyłam ze sobą dwa :)
Tydzień 47 zaczął się wspomnianym wyżej egzaminem, dlatego w ramach samonagradzania się poleciałam po coś bardzo słodkiego... W weekend przyjechał też mój Luby i powoli stawiał mnie na nogi (siebie zresztą też) bardzo ciepłym i bardzo smacznym ramenem* z naszej ulubionej restauracji.
* Ramen to rodzaj zupy japońskiej, przygotowywanej na tofu, miso lub rybie, z makaronem, często z jajkiem lub wieprzowiną/ krewetkami. Przypomina nasz rosół z dużą ilością dodatków :)
Poza tym powoli zrywamy z kawą rozpuszczalną :) Detoks zaczęliśmy od kupna porządnej, ziarnistej kawy (ja mielę samodzielnie w odkrytym starutkim młynku po pradziadku) i spieniacza do mleka :) Marzy mi się porządny sprzęt, ale ponieważ wydatków ostatnio mamy aż za dużo, trzeba będzie jeszcze na to poczekać.