Planner 2016- recenzja

17:00

Cześć! Tak jak i w zeszłym, tak i w tym roku mam dla Was pełną recenzję plannerów z polskiej firmy Projekt Planner. Pokażę Wam jak dokładnie planerki wyglądają, co zmieniło się od zeszłego roku, czym różni się Linia Standard od Mint Elegance, jak planner wygląda od środka i jak dokładnie wyglądają wkłady. Standardowo zrobimy też listę wad i zalet oraz pokażę Wam czy warto lub nie warto się w taki planner zaopatrzyć. Zapraszam :)





Zaczynamy od najbardziej widocznej części, czyli okładek :) W tej chwili posiadam trzy Plannery: zeszłoroczny beżowy (już niedostępny), turkusowy z linii standard i miętowy z linii elegance, wszystkie w formacie A6. Najpierw postaram się Wam dokładnie pokazać każdy z plannerków, ale jeśli jesteście zainteresowani szybkim poznaniem szczegółów, to poniżej znajdziecie podsumowanie w formie tabelki z dokładnymi różnicami jakie zaobserwowałam :) 


Linia Mint Elegance ma tylko jeden kolor okładek, czyli śliczny miętowy/ cyjanowy :) Okładka wykonana jest z matowej skóry ekologicznej bardzo dobrej jakości, materiał jest gładki, ale nie śliski- w porównaniu do materiału z zeszłego roku można wyczuć delikatną zmianę faktury materiału. Cała okładka wykonana jest w jednym kolorze, nie mamy żadnych wszytych wstawek, kolor nici dopasowany jest do koloru skaju, a cały przód okładki jest zupełnie gładki- nawet logo producenta zostało umieszczone z tyłu, tak więc nie musicie się martwić o jakiekolwiek zaburzenia estetyki. Planner w zamiarze miał być jak najbardziej klasyczny, prosty oraz elegancki i wydaje mi się że założenia zostały zrealizowane w 100%- bardziej klasyczny w tym kolorze już chyba nie mógł być ;)


Tak samo jak wszystkie plannery tej firmy, i miętus zapinany jest na magnes. W tej chwili nie widzę absolutnie żadnych różnic między tegorocznym a zeszłorocznym magnesem, więc wstępnie mogę Was zapewnić że nie będziecie mieć z nim żadnych problemów- planner nie odpina się samoczynnie nawet w torebce. Nie jest też na tyle silny, żeby przy odpinaniu się z nim siłować, więc prawdopodobnie nawet nie zauważycie jego istnienia. 


Cała okładka jest szyta- nie musicie się martwić zabrudzeniami kleju albo nietrwałym połączeniem części okładki. Szwy też wykonane są równo i trwale, nie ma mowy, że przy normalnym użytkowaniu cokolwiek Wam puści albo się spruje.


Tył- jak już wspominałam, ponieważ przednia część okładki jest gładka, logo wylądowało z tyłu. Jest też położone w innym miejscu i szczerze powiedziawszy takie rozwiązanie zdecydowanie pasuje do tego modelu. 

Środek 
To co chyba najbardziej podoba mi się w tych plannerach, to kieszonki wszyte bezpośrednio na okładce :) Wchodzi tutaj na prawdę sporo rzeczy, od małych notesów, przez arkusze naklejek, enamel dotsy, karteczki do zaznaczania, trzymam tu też klipsy i spinacze. Do wyboru do koloru, w gruncie rzeczy nie potrzebujemy nosić ze sobą piórnika, bo wszystko mieści się w kieszonkach. 
Każda z kieszonek jest szyta, oraz posiada od środka siateczkę w tym nieco ciemniejszym odcieniu niż sam planner (na poniższym zdjęciu kolor jest mocno przekłamany, w rzeczywistości i siateczka i kolor skaju jest nieco bardziej zielony).


 Jak pewnie wiecie wkład wpinany jest w okładkę za pomocą 6 kółek segregatorowych, które możemy otwierać na dwa sposoby: albo przez odciągnięcie kółek, albo przez jednoczesne naciśnięcie klipsów od góry i na dole. Wystarczy wcisnąć dźwigienki tak jak na zdjęciach poniżej. Zatrzask chodzi gładko i cicho, przy czym nie otworzy się całkowicie jeśli naciśniemy tylko za jeden z pary- nie musicie się martwić że rozłoży się przez przypadek w plecaku czy torebce.


 Miejsce na pisak także w tym roku zostało przewidziane na okładce i także w tym roku nie mieści się tu smashowy pisak. Nieee, zapomnijcie że ta "kieszonka" się rozciągnie, przez rok próbowałam go tam wepchnąć, nie da rady :) Na każdy inny długopis pasuje, więc chyba będę musiała przełknąć łzy i w końcu pogodzić się z faktem dokonanym. Apropos długopisów- marketowe jednorazówki troszkę latają w tej pętelce (nie mam pojęcia jak nazwać to miejsce), ale już pióro albo troszeczkę grubszy długopis będzie leżał jak ulał i wysuniecie go nawet jednym palcem. 




Normalna linia plannerów oferuje nam większą gamę kolorystyczną. Mamy do wyboru 4 kolory: szary, turkusowy, fioletowy i limonkę. Każdy z nich jest wykonany z dokładnie tego samego materiału co mięta, ale okładka ma dodatkowo naszyte dwa trójkąty na grzbiecie. 
Wiem jakie emocje wzbudzał ten wzór bezpośrednio po ujawnieniu tegorocznych modeli i z mojej strony powiem Wam że mnie te naszywki nie rażą. W zależności od modelu kolor pasuje mniej lub bardziej, na przykład w turkusie i szarym w ogóle nie widzę problemu, fiolet jest cudownie orientalny (abstrahując od tematu od razu przypomina mi się TEN gorset) i jedynie limonka nie przypadła mi do gustu i faktycznie mogę zgodzić się z niektórymi komentarzami że to niezbyt trafione połączenie.
Naszywki na grzbietach również zostały wszyte oraz wzmocnione dodatkowo klejem, tak więc nie powinno być z nimi problemu w normalnym użytkowaniu. Jak będzie w praktyce, dowiecie się pewnie za rok :)


W przeciwieństwie do Mint Elegance, standardowe plannery nie mają barwionej od środka siateczki, a każdy ma wszyty neutralną, beżową. Z doświadczenia mogę powiedzieć że raczej nie jest ona podatna na zabrudzenia, ale nie nosiłam w tej kieszonce kredek lub przedmiotów które mogłyby nadmiernie zabrudzić siatkę, więc uważajcie, bo ciężko byłoby wyczyścić to miejsce. Poza tym wszystko standardowo jest zszyte :)


Zapięcie jest identyczne jak w miętowym i zeszłorocznym plannerze, tak więc nie powielam tematu :)




W tym roku mamy do wyboru trzy różne wkłady do plannera: standardowy wkład, projektowany przez Martę (klik!)+ przekładki od Miry (klik!), wkład zamawiany z hurtowni oraz wkład z jelonkiem projektowany przeze mnie. Ponieważ raczej nie da się recenzować własnego dzieła, tylko pokażę Wam zdjęcia tego ostatniego i dodam kilka słów opisu, w jaki sposób powstawał :)

Czyli coś czego zdecydowanie nie polecam, ale rozumiem, jeśli będzie Wam z nim wygodniej. To standardowy rozkład tygodniowy, z rozpisanymi imieninami, świętami, fazami księżyca, numerem tygodni i dni w roku, z mikro kalendarzem miesięcznym w rogu każdej strony (de facto 90% tych kalendarzyków w zeszłorocznym wkładzie miałam rozmazane) i całą resztą pierdołek, które są w większości plannerów na rynku. Plus dużo za duża ilość przekładek, które ja osobiście szybko powypinałam. 


Komu może się przydać? Bizneswomen z dużą ilością koleżanek, które obchodzą imieniny, bez dużej ilości miejsca na notatki i z zerową ilością rzeczy kreatywnych. To taki wkład, którego nie powstydzicie się w biurze, ale zanudzi Was na śmierć. To właśnie ten produkt w znaczącej mierze oberwał ode mnie w zeszłorocznej recenzji, bo znajduje się w nim mnóstwo śmieci, jest mało przejrzysty i nie ma nic wspólnego ze scrapbookingiem. 
Jeśli chodzi o planowanie na nim... Da radę, ale korzystałam z niego tylko i wyłącznie z konieczności. Przede wszystkim miejsce było rozplanowane tak beznadziejnie, że nic się w nim nie mieściło, taśmy washi zachodziły na linie, a stemple wyglądały średnio przy dwóch kolumnach. Mnóstwo miejsca się marnowało, brakowało mi przekładek miesięcznych, a te które były kolorami kończyły się na RGB. Mogłabym tak wymieniać bez końca, to po prostu był wkład który tak daleko odbiegał od moich wyobrażeń, że przez pewien czas żałowałam pieniędzy wydanych na planner i było mi zwyczajnie przykro, że tak wygląda produkt na który tak się nastawiłam.
Wkład z hurtowni nie jest dostępny w sklepie, ale jeśli macie na niego ochotę możecie napisać na kontakt sklepu- zostanie wpięty bezpośrednio do zakupionego przez Was plannera. 

Fuzja pracy tych dwóch dziewczyn zaowocowała fajnym, ale względnie prostym wkładem, którego głównym plusem jest plastyczność. W przeciwieństwie do wkładu z hurtowni czy jelonkowego, ten wkład zbudowany jest modułowo- w pakiecie z plannerem otrzymujemy bazę z 6 przekładkami (standardowo dostajemy kalendarz, planner, finanse, notes, adresy oraz zdrowie), ale możemy je rozszerzyć o dodatkowe: blog, sport (fitness), plan zajęć, podróże, przepisy, lista zakupów, zamówienia i plan żywienia. Przekładki zaprojektowane zostały przez Mirę, możecie się więc spodziewać designu zbliżonego do tego z Cat File Store- nowoczesny i prosty. Koszt dodatkowego pakietu to 2,90zł, sprawa jest więc groszowa, szczególnie że i tak wybieramy sobie tylko to czego potrzebujemy (wszystkie pakiety na raz nie zmieszczą się nam w okładce). 


Ważnym aspektem tego plannera jest wkład kalendarzowy. Macie do wyboru wkład dzienny i tygodniowy, ale bez względu na to jaki wybierzecie, nie będziecie mieli nadrukowanych dat. Na każdej stronie znajduje się za to okienko przeznaczone na wpisanie tejże daty (we wkładach dziennych po prostu wpisujemy ją po lewej lub prawej stronie od etykiety) i rozpiskę godzinową z miejscem na notatki. Co nam to daje? Przede wszystkim nie marnujemy miejsca, jeśli nie przewidujemy że planowanie będzie nam potrzebne. Możemy na przykład całkowicie pominąć czas urlopu, ferii lub wakacji, czyli czasu kiedy planner będzie szedł w odstawkę. 
Takie rozwiązanie ma też jednak swoje minusy- przede wszystkim może nam się zrobić bałagan w notatkach, jeśli oczekujemy chronologii, a wpisywanie wydarzeń na przód na przykład o kilka miesięcy prawdopodobnie sprawi, że i tak taką datę zgubimy. Naturalnie można obejść takie smaczki na przykład przez doklejanie kolorowych oznaczników, ale... po co to robić, jeśli można po prostu ustawić kalendarz chronologicznie? Tak więc z mojej strony o ile wkład dzienny prezentuje się fajnie i faktycznie umożliwia zaoszczędzenie miejsca (bo możemy przepiąć po prostu całą stronę), o tyle wkład tygodniowy bez nadruku dat nie jest zbyt szczęśliwym pomysłem. 
Dlaczego w ogóle powstało takie rozwiązanie? Przede wszystkim przez ograniczoną pojemność okładki- gdyby zdecydować się na dzienny wkład z nadrukowanymi datami, prawdopodobnie nie zmieściłby się on w okładkę, nie wspominając już o dodatkach w postaci przekładek. 



Na plus zdecydowanie przemawia sama idea zmiany wkładu z zeszłego roku i podejście do tematu bardzo ambitnie. Jeśli szukacie  plannera modułowego, dużo (i nieregularnie) planujecie, a podejście kreatywne jest dla Was o tyle ważne, że oczekujecie estetycznego wkładu, to tu go dostaniecie. Najbardziej polecam go osobom, które są związane z rękodziełem zawodowo, ale nie mają na jego punkcie obsesji i nie potrzebują widzieć wszędzie obrazków i pierdołek. Zdecydowanie nadaje się do merytorycznego i dokładnego planowania ;)




Jak już pewnie wiecie, autorem wkładu jelonkowego jestem ja, więc jego recenzja nie może być do końca bezstronna, w zamian za to mogę powiedzieć Wam czego to ja oczekiwałam od tego wkładu i jak miał wyglądać.
Po pierwsze z uporem maniaka dążyłam do kreatywnego, estetycznego i przejrzystego wnętrza, które pozwoli uporządkować notatki bez wszechobecnej nudy. Na pewno nie chciałam żeby wkład był przytłaczający czy ciemny, zrezygnowałam też z dużej ilości zbędnych danych (kochani, na co komu informacja który jest dzień roku?). W pierwszej wersji co prawda chciałam wprowadzić do plannera imieniny, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że będzie się to gryzło z koncepcją prostoty i minimalizmu. Zostawiłam tylko to co konieczne- najważniejsze święta (żadnych dni strażaka, obiecuję), i daty. 


Drugą rzeczą, którą chciałam wrzucić do plannera, były rysunki. Po pierwsze w zamyśle miały rozbijać kompozycję podczas planowania (na przejrzysty kalendarz zawsze patrzy się przyjemniej), a po drugie być fajnym ozdobnikiem stron. Możecie je też potraktować jak kolorowanki, albo bazy rysunków, które sami rozbudujecie.




Do kogo może pasować ten wkład? Przede wszystkim dla estety, który nie przewiduje planowania w dużych ilościach i osób ostro zakręconych na punkcie kreatywnego planowania czasu. Ten wkład zdecydowanie nie nada się do biura, ale do szkoły, na studia, albo w zawodach które nie wymagają dress codu- dlaczego nie? :) Zapewnia Wam też ciągłość chronologiczną (tutaj normalnie mamy daty) i uprzedzi o ważnych świętach. Dodatkowo jeśli zabraknie Wam miejsca, zawsze będziecie mogli rozszerzyć wkład o przekładki Marty i Miry :) 

 *Jeśli chcecie dostać pakiet z hurtowni, koniecznie napiszcie najpierw na kontakt sklepu, bo nie jest on dostępny w regularnej ofercie!
** W pakiecie z plannerem otrzymujecie podstawowe przekładki, czyli kalendarz, planner, finanse, notes, adresy oraz zdrowie, każda kolejna lub zapasowa kosztuje 2,90zł

Ostatnia kwestia którą chciałabym poruszyć to reakcja wkładów (każdy reaguje tak samo) na tusze. Do testów będę wykorzystywać chyba dwa najpopularniejsze: Stazon Jet Black i Distress Ink Black Soot.


Zaczynamy od Stazona- stempel odbił się równo i wyraźnie, grafika ładnie odcina się od strony, a papier wytrzymał ingerencję tuszu. Na lewej stronie widzimy bardzo delikatne odbicie stempla, ale jest widoczne tylko w dobrym świetle i nie przeszkadza w nanoszeniu notatek.


Pora na test Distressa...


Tutaj tusz nie miał już problemu z ingerencją w papier i na lewej stronie widzimy wyraźne odbicie stempla. Sama grafika też nie wygląda najlepiej, kontur nie jest wyraźny, ale nie jest to wina papieru, a samego tuszu- Distressów używamy jednak do innych celów. Ten przykład jednak dość ładnie pokazuje że przy pracy w plannerze lepiej odpuścić sobie sporo wodnych mediów- ecolina czy akwarela raczej nie zaprzyjaźnią się z tym plannerem. Możecie jednak bez przeszkód eksperymentować z tuszami alkoholowymi, myślę że tak jak Stazon ładnie urozmaicą wnętrze plannerów.


Koniec recenzji! 
Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami, mam dla Was małe candy noworoczne, które przyda się każdemu posiadaczowi plannerów i nie tylko :)

 Aby wziąć udział musicie przede wszystkim:
1. w komentarzu poniżej zgłosić chęć wzięcia udziału w candy i jeśli macie ochotę- napisać, jak wyglądałby Wasz wymarzony kalendarz,
2. dodać blog do obserwowanych,
3. jeśli chcecie, udostępnić bannerek z candy na swoim blogu lub facebooku (ale nie jest to warunek konieczny)


Dla autora najciekawszej odpowiedzi przygotowałam paczkę plannerowych przydasiów, w której skład wchodzą między innymi: jelonkowy wkład, komplet wykrojnikowych przekładek o które prosiliście, cienkopisy, naklejki, taśmy washi i wiele innych drobiazgów, które z pewnością przydadzą się Wam w kreatywnym planowaniu- jest o co walczyć :) 
Na Wasze odpowiedzi i zgłoszenia będę czekać do 9 stycznia, a 10 stycznia ogłoszę zwycięzcę konkursu ;) 

Tymczasem trzymajcie się ciepło i do zobaczenia w przyszłym tygodniu!

You Might Also Like

22 komentarze

  1. Świetne zestawienie - mimo, że jestem kompletnie nieplannerowa to przeczytałam całe dwa razy :D gratuluję Twojej wersji wkładu - jelonek jest cudny, a całość wydaje mi się praktyczna, przejrzysta no i bardzo estetyczna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie przeczytać tak subiektywną recenzję :) Twój wkład jest śliczny :) Gdybym tylko lubiła planować Mikołaj miałby łatwy wybór prezentu na święta :P

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ genialna jest ta recenzja! ile się napisałaś ! :D super! Twoja wersja wkładu jest niesamowicie śliczna! <3 miętowy mnie zauroczył swoim kolorem <3 hm, chętnie wezmę udział w Twojej zabawie. ;p Jak wyglądałby mój wymarzony planer? :D myślę, że byłby różowy - to na pewno :) musiałby mieć dużo przekładek, bo ja kocham takie bajery :D najlepiej, żebym mogła podzielić sobie kolumny na rzeczy na studia i poza studiami :P super jakby posiadał brokatowe elementy i musiałby być praktyczny i trwały, taki że jak go wrzucę do torby w której mam wszystko to nic mu się nie stanie i przeżyje to bez uszczerbku na zdrowiu :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie wezmę udział w candy, jeśli można! :)

    Wymarzony kalendarz...? To pytanie, z którym zmagam się od dawna. Oczekuję zawsze wygody i dobrze wykonanego przedmiotu - ponieważ mam pecha i nawet kalendarz na spirali lub dobrze zszyty rozwala mi się w krótkim czasie ;) Jeśli chodzi o kolor, na pewno byłby turkusowy lub fioletowy - to jedne z moich ulubionych kolorów. Chciałabym w nim posiadać odpowiednie przekładki dotyczące zdrowia, sportu i notatek (przepisy zawsze notuję w innym zeszycie); fajnie byłoby widzieć w nim coś więcej niż tylko daty i dni tygodnia - może jakiś motywujący cytat?
    Często lubię doklejać karteczki z notatkami, dlatego moje kalendarze i notesy mogą być grubawe - ale nade wszystko cenię sobie ich trwałość! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale świetnie to wszystko opisałaś!
    Właśnie poznaję się z planerem, który przyniósł mi spóźniony Mikołaj. Postawiłam na Projekt Planner, na miętową elegancję w formacie A5. Chociaż, jak wspomniałam na moim blogu, za planowaniem nie przepadam, bo zwykle z moich planów nic nie wychodzi. Są jednak pewne terminy, o których muszę pamiętać, a teraz będzie to robił za mnie mój nowy przyjaciel ;)
    Twój kalendarz bardzo mi się podoba, żałuję, że mój planer jest na niego za duży.
    A jak powinien wyglądać mój wymarzony kalendarz? Właśnie jestem w trakcie jego tworzenia, a raczej gromadzenia jego wnętrzności ;) Sam kalendarz powinien być prosty i przejrzysty, żadnych imienin i innych dupereli, czyli data, nazwa miesiąca, a pod tym kilka linijek na notatki. Do tego ogólny rzut na miesiące (tak jak w Twoim kalendarzu), żeby można było szybko policzyć dni. Często też korzystam ze stron, w którym miesiące podzielone są na tabelki (tak jak na zdjęciu przedstawiającym kalendarz zaprojektowany przez Martę), więc również byłyby mile widziane w moim wymarzonym planerze. W wolnych chwilach lubię sobie pisać różne rzeczy, np. notki na bloga czy filmy do obejrzenia, dlatego potrzebowałabym jeszcze sporo stron na notatki i na listę produktów "do kupienia". Krótko mówiąc, wymarzony kalendarz powinien być moją drugą głową ;) I to chyba tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wrażenia zapomniałam dodać, że przyłączam się do zabawy ;)

      Usuń
  6. Chętnie przyłączę się do zabawy.
    A mój wymarzony planer byłby dwa razy grubszy. Miałby format A5. Wkłady musiałyby być bardzo funkcjonalne. Chciałabym w jednym planerze realizować wszystkie swoje zainteresowania. Musiałby być bardzo wytrzymały - za względu na posiadanie małych tajfunów x2, kochających moje przydasie, planery - i mieć wstawkę do włożenia choć 3 piśmadeł ;)
    Dużo zakładek na naklejki, a i może na cienkie taśmy washi.
    W jednej części byłby notatnik w linie wraz z wkładem tygodniowym lub miesięcznym.
    W kolejnej części byłby notatnik, ale w kratkę , gdzie chciałabym zapisywać swoje wiersze.
    Kolejna część byłaby w formie dzienniku lekcyjnego. Co roku ręcznie dziergam sobie tabelki. Dodatkowo musiałyby się tu zmieścić notatki z konferencji, ważne daty.
    Karteczki samoprzylepne, lub takie do odrywania w mniejszym formacie byłyby mile widziane.
    Koszulki takie jak do segregatora, choć bardziej jak do PL - podzielone na kilka mniejszych wstawek.
    Przydałby mi się też wkłąd z czystymi grubszymi kartkami na rysunki, projekty oraz byłoby to miejsce dla moich pociech :D
    Oczywiście musiałby być niezbędny kalendarz, gdzie byłoby dużo miejsca do planowania ze względu na to, iż ja ogarniam wszystko i wszystkich - taki kalendarz szefa :P.
    Ostatnio bardzo podobają mi się kolorowanki antystresowe i chętnie zakupiłabym takie do planera.
    To chyba tyle, a może i aż tyle co do mojego planera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, aż sobie wyobraziłam tego grubaska :D Super opis, faktycznie taki kalendarz byłby bardzo praktyczny!

      Usuń
  7. przepiękna recenzja, szczegółowa i z cudnymi zdjęciami! A Twoim wkładem jestem szalenie zauroczona! i wiem na pewno że to on gościłby w moim plannerze! całusy;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekstra recenzja. ;) Bardzo wyczerpująca. ;)) A w Twoim autorskim wkładzie po prostu się zakochałam! ;)
    Mój wymarzony planner to przede wszystkim połączenie obowiązków i przyjemności. Koniecznie musiałby być w jakimś pastelowym kolorze. Przy każdym miesiącu byłoby miejsce na szczegółowe zaplanowaniu obu rzeczy: i listy postów, które mam zamiar napisać/prac, które mam zamiar wykonać, i listy potencjalnych terminów egzaminów, itp. Oczywiście, byłoby w nim też miejsce na to, abym trochę mogła wyżyć się twórczo w postaci przekładek, które mogłabym stworzyć od początku do końca tak jak mi się podoba. ;)) Mój wymarzony planner to może nie jakieś "cuda na kiju" bo moje potrzeby są w miarę normalne ale najważniejsze że byłby mój. :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego ja wcześniej nie zauważyłam wkładu z jelonkiem! Szczerze brakowało mi rozpisanych dat, bo jednak w szkole się przydaje, by mieć naprzód zapisane wszystkie sprawdziany. Koniecznie muszę zdobyć Jelonka po świętach :D Mój wymarzony kalendarz to już moje miętowe cudo, które służy mi od dwóch tygodni. Naprawdę to spełnienie kalendarzowych marzeń bo szukałam takiego plannera od stycznia, aż w październiku trafiłam na Projekt Planner :D Chciałam coś delikatnego, do czego pasowałaby moja pastelowa wizja świata (chyba nie muszę mówić, że przy tej obłędnej mięcie się to sprawdza!) :D Myślę że wymarzony planner (spełnię to za rok) będzie grubaskiem z masą zdjęć z polaroida w środku, pastelowymi kolorami, rysunkami i mnóstwem tasiemek washi! I tak na deser strasznie rozwinięta zakładka bloga, która przydaje się, kiedy mam na głowie dwa blogi. Dużo do ideału nie brakuje :D
    PS. Dziękuję za tę recenzję, inaczej męczyłabym się przez rok z wkładem bez dat! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem pod wrażeniem tej recenzji, która bardzo mi się podoba :) Jest wyczerpująca, ciekawa i zawiera wszystko to, co powinna zawierać, aby zarazić każdego magią planowania :) Dziękuję, bo przeczytanie tej recenzji było dla mnie wielką przyjemnością :) Napracowałaś się! :) Zdjęcia rewelacyjne, zatrzymują oko na dłużej :) Bardzo podoba mi się Twój jelonkowy wkład i jest mojemu sercu zdecydowanie najbliższy :) Jestem szczęśliwą posiadaczką mojego miętusa (zaraz idę planować świąteczną stronę, już się nie mogę doczekać!) i muszę przyznać, że ze wszystkich planerów on przypada mi najbardziej do gustu :) Jest piękny w swojej prostocie, ma genialny kolor i świetną jakość wykonania, nie wspominając już o tych przekładkach i siatce w środku! :) Skradł moje serce od momentu premiery :) Jak wyobrażam sobie idealny kalendarz? Dokładnie tak jak opisałaś, aby był kreatywny i prosty, zawierał najważniejsze informacje, miał dużo miejsca na notatki :) Jakbym opisała swój planer na 2016? Na pewno byłby to kreatywy miętus-grubas z masą inspiracji w środku :D, przepełniony kolorami, spinaczami i kawałkami taśm, które uwielbiam! Mam tylko nadzieję, że będzie zawsze ze mną i moja mała torebka jakoś zniesie tego grubasa :D :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fenomenalny wpis!!! Oczywiście dołączam do zabawy, a tymczasem...
    Białych, spokojnych, radosnych, rodzinnych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Interesujący wpis, właśnie rozglądam się za plannerem...
    Życzę Ci zdrowych, spokojnych świąt spędzonych w gronie najbliższych, wiele ciepła i radości.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna recenzja, aż zapragnęłam mieć swój planner :P Nigdy wcześniej nie prowadziłam czegoś tak cudnego w swojej istocie :)Ten miętowy jest poprostu uroczy i chyba właśnie on skradł moje serce:P
    Chętnie (bardzo nawet) zgłaszam się do zabawy :)

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeeej... Masz nawet paznokietki pomalowane pod planner <3
    Dzięki za wyczerpujący opis - dzięki niemu każdy znajdzie coś dla siebie :)
    Chętnie się do zabawy przyłączę :)
    1. Mój wymarzony planner mieści się w każdej torebce - taki optymalny rozmiar to A6.
    2. Mały, ale skompresowany, bo zmieści się w nim kalendarz podzielony na dni tygodnia, obszerny notes, miejsce/kieszonka na drobiazgi(luźne kartki, które są ważne a w plannerze nie zginą, a także bilety, wizytówki i inne pierdoły :)).
    3. Papier, on też jest ważny. Nie może być cienki jak bibułka, bo piszę piórem a nie chcę żeby wszystko mi się rozlewało jak w obecnym kalendarzu(kwestię przebijania przeżyję)...
    4. Rozkład miesięcy na początku, żeby można było sobie zaznaczyć ważne daty.
    5. Adresownik - fajnie mieć wszystko w jednym miejscu i w dowolnym momencie otworzyć na odpowiedniej zakładce i móc wysłać komuś kartkę :)
    6. Detale, które upiększają(tak jak w Twoim plannerze rysunki). Taki mały drobiazg, a dzięki niemu właściciel może poczuć się wyjątkowo. A jeszcze jak nawarstwiają się obowiązki i ma się "nerwa" można pokolorować coś dla odstresowania :D
    7. Dobrze zszyty, bądź zapinany jak segregator - nie cierpię jak mi latają powyrywane kartki.
    8. I koniecznie musi być zapinany - na gumkę, magnes, cokolwiek, żeby nic mi z niego nie wypadło.
    9. A jeżeli chodzi o kolor... Niech będzie multikolorowy - bo z takim plannerem chętniej przysiada się do obowiązków(na pewno kilka się tam znajdzie) :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jako,że stałam się parę dni temu szczęśliwą posiadaczką tego mientuska,a wkład Pań Marty i Miry ze względu na kalendarz kompletnie do mnie nie przemawia,za to byłby super w połączeniu z Jelonkowym dlatego też postanowiłam,że wezmę udział w zabawie.
    Mój wymarzony planner standardowo powinien mieć przejrzysty kalendarz do planowania z miejscem na notatki,jako osoba która zajmuje się rękodziełem lubię mieć wszystko zapisane naprzód chociażby kiedy mam zapłacić za ZuS,to dla mnie bardzo ważne.Fajnie jakby znajdowały się w nim także przekładki w formie przezroczystych mini teczek i folii z przedziałkami w których mogłabym trzymać swoje wizytówki czy mini plakaty z ulubionymi sentencjami.Ponad to konieczna dla mnie jest informacja o właścicielu Plannera w razie gdyby się zagubił.Uwielbiam pastele,więc mógłby być cały utrzymany w takiej tonacji łącznie z wkładem.Do tego oczywiście miejsce na adresy,telefony,notatki.Mogłaby być w nim także wzmianka o celach do realizacji w przyszłym roku.Kieszonki na różności i skarby oraz uwaga organizer,bądź piórnik do kompletu aby mieć wszystko pod ręką.Całość w rozmiarze standardowym torebkowym aby mieć go zawsze pod ręką to tyle z moich Plannerowych marzeń :) Ach zapomniałam o kartkach,które są bardzo ważne jeśli ktoś planuje tak jak ja stemplowanie,muszą być bardzo dobrej jakości tak aby tusz nie przebijał na następną stronę i aby się nie rozmazywał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi o coś takiego https://www.pinterest.com/pin/336151559667517885/ lub w wersji bardziej rozbudowanej wakacyjnej https://www.pinterest.com/pin/336151559659416177/

      Usuń
  16. Trafiłam tu ze stronki Project Planner na facebooku. :) Świetnie czytało się Twoją recenzję, bo uwzględnia wszystko co najważniejsze. :) Niedawno, pod koniec listopada dostałam od mojego Męża Planner w kolorze turkusowym i pomału zaczynam z niego korzystać. Wkład mam ten projektu Pań Marty i Miry i właśnie czegoś mi w nim brakuje.. teraz patrząc na Twój Jelonkowy wiem, że w połączeniu oba te wkłady mogłyby być świetnie dobraną parą, z którą idealnie by się planowało.. a także wpisywało i upamiętniało te wspomnienia, które niezaplanowane stały się najpiękniejszymi.. :)
    Chciałabym zgłosić się do Twojego Candy, ponieważ zamarzyłam o Jelonkowym wkładzie, a te wszystkie dodatki również sprawiłyby mi ogromną radość.. :D
    Długo zastanawiałam się nad tym, jaki miałby być mój wymarzony planer; podczytywałam komentarze i widziałam jak bardzo konkretne wymagania mają inne dziewczyny. :) Ja potrzebuję na pewno sporo miejsca do różnych zapisków, ale poza tym..? Nie jestem jakoś specjalnie wymagająca, bo wiele rzeczy można po prostu dostosować, dodać coś od siebie. Ale w końcu wymyśliłam jeden warunek, który musiałby spełnić mój planer, aby stać się tym wymarzonym; nie wiem czy uda się temu sprostać ;) ale chciałabym, aby w moim planerze zapisywały się tylko najpiękniejsze plany i wspomnienia; abym nie musiała wykreślać z niego miłych spotkań, tylko je realizować, aby po zaplanowanej wycieczce (choćby bliskiej) pojawiał się kolejny wpis, z radosną notatką jak było cudownie.. :)
    W mijającym właśnie roku wiele rzeczy nie szło tak jak chciałam, jak planowałam.. z wielu rzeczy musiałam rezygnować, sporo przekładać.. kilka zostało odłożonych, jeszcze niezrealizowanych.. i dlatego właśnie to co napisałam, jest jedynym punktem na mojej liście planerowych marzeń. :)

    Życzę wspaniałego Nowego Roku! Niekoniecznie zaplanowanego w każdym szczególe, bo trzeba również pozwalać się przyjemnie zaskakiwać. :)
    Pozdrawiam!
    Marysia :)

    facebook.com/Papierowki

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój wymarzony kalendarz koniecznie musi mieć rozkład tygodniowy pionowy. Dzienne się u mnie nie sprawdzają, zdecydowanie za dużo miejsca na jednej stronie, a te poziome niby fajne ale to nie to.
    Nie może być też za duży - maksymalnie a5, najchętniej b6.
    Musi być ładny - taki żebym na sam jego widok miała ochotę go otworzyć i planować. Powinien mieć różne cytaty, grafiki, przekładki i być kolorowy. Tak, żeby nawet bez mojego udziału wyglądał kreatywnie.
    Koniecznie na kółeczkach, żebym mogła dokładać do niego przeróżne rzeczy.
    Powinien też mieć kieszonkę, żebym nie pogubiła różnych pierdółek i miejsce na długopis.
    Fajnie by było, jakby miał dodatkowe miejsce na zapiski, robienie jakichś list itd.
    Chciałabym, żeby pod koniec roku był pękaty, grubiutki z mnóstwem wspomnień, zapisków, zdjęć.
    Ot i tyle. W sumie swój wymarzony planner już mam (poza kieszonką i miejscem na długopis, ale co za problem sobie zrobić :D), z czego się niezmiernie cieszę :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja już chyba wszędzie wyraziłam swój zachwyt nad Twoją recenzją :) Jest naprawdę przydatna, a dla kogoś, kto już ma planner ciekawa.

    Oczywiście zgłaszam się do candy.

    Od czerwca 2015, odkąd odkryłam Projekt Planner, chłonęłam każdą informację o tych plannerach. Kiedy tylko zostały wprowadzone do sprzedaży, od razu się w jeden zaopatrzyłam. Co tu dużo mówić, jest świetny!
    Mam dowolność w organizacji jego przestrzeni dzięki możliwości wypinania i wpinania wszystkiego co mi wpadnie w ręce ;) Dzięki temu, powstały u mnie nowe przekładki: "rozrywka", "osobiste", "różne". Kieszonki świetnie nadają się do przechowywania takich drobiazgów jak bilety do kina, wizytówki i inne. Znalazło się też miejsce na rysunki, a raczej własne kolorowanki antystresowe. Mój fioletowy planner jest też dla mnie bazą "ślubną", mam tam adresy lokali, listy wszelkiego rodzaju.
    Krótko mówiąc, mój kalendarz powinien móc żyć razem ze mną, być elastyczny na moje pomysły.
    I na szczęście taki znalazłam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo szczegółowo napisane recenzje. Jedyne czego mi brakło to wymiary – bo zwykle z tym mam problem kupując kalendarz/ planner. Zwłaszcza gdy nie ma informacji o „pojemności” kółek – bo prowadzę notatki w formie dzień na stronie i zawsze mi mało miejsca ;).

    Ponieważ jestem fanką planowania od dawna to i ja przyłączam się do zabawy w ostatnim momencie ;)
    Na początku kalendarza oczywiście potrzebna byłaby wkładka z danymi – żeby ktoś ten ideał oddał, jeśli bym go gdzieś zapodziała. Kolejne to miejsce na wklejki i wszelkiego rodzaju karteczki samoprzylepne, których jestem ogromną fanką. Kolejna rozkładówka roczna dla bieżącego roku i rok przed i po- zawsze się przydaje.
    Idealny kalendarz byłby w formacie około A6 w układzie dzień na stronę (choć ostatnio chodzi za mną A5 w układzie 2 dni na stronę). Ważne dla mnie jest podzielenie stron na dwie kolumny – rozpiska godzinowa na spotkania, wyjścia, etc. oraz kolumna na tzw. całą resztę – co jest jeszcze do zrobienia na dany dzień. Każdy miesiąc na początku musiałby mieć rozkładówkę miesięczną, najlepiej z podziałką dla danego miesiąca – wyraźnie widać co w takim przypadku jest w planach na dany miesiąc a dodatkowo miesiące są od siebie oddzielone. Po drugiej stronie takiej karty miejsce na notatki i postanowienia na dany miesiąc. Ostatnio prowadziłam wklejki na takich przekładkach i faktycznie pozwala to realizować pomysły czy plany znacznie sprawniej – widać też ile damy radę zrobić w danym miesiącu.
    Przy każdym z dni dobrze jest mieć troszkę miejsca na wpisanie najważniejszych dat – u mnie zawsze jest sporo i jak nie zapiszę to nie zapamiętam. Na dole stron ważne jest dla mnie miejsce na notatki – jestem konsultantka i zwykle wykorzystuję to miejsce na wpisywanie zamówień.
    Po części organizacyjnej notes na tzw. całą resztę. Obecnie sama składałam takie działy:
    •ciąża – czyli miejsce na pytania do lekarza żebym w trakcie wizyty nie zapomniała nic, tabelka z branymi lekami, ksero karty ciążowej, notatki zakupowe – czyli co mam kupić a co już kupiłam
    •uczelnia – harmonogram studiów, plany zajęć, informacje o prowadzących , ew. listy ocen/zaliczeń, inne pilne sprawy
    •fit – wszystko co związane z ćwiczeniami oraz innymi formami aktywności, terminy zajęć, etc. ( pół roku temu była to tabela wyników biegowych, obecnie nic tu się nie dzieje, bo dział 1;) )
    •autobusy – miejsce na rozpiskę dojazdów do pracy, uczelni bądź innych miejsc gdzie bywam regularnie bo zwykle tak najszybciej mogę to sprawdzić
    •adresy i telefony – miejsce na najważniejsze kontakty, które dobrze mieć pod ręką
    •prezenty – ponieważ lubię z wyprzedzeniem kupować/ robić prezenty dla najbliższych od jakiegoś czasu w kalendarzach umieszczam taką tabelkę – wtedy wiem czy już mam dla kogoś prezent czy musze szukać
    •szkatułka – czyli miejsce gdzie wpisuję wszystko co dotyczy mojej drobnej twórczości (pomysły, inspiracje, listy zakupów do projektów)
    •notes – takie kilka stron do wszystkiego
    •miejsce na karty zniżkowe i kupony – w tym roku, ponieważ planer mam w wersji z kołami do wpinania, umieściłam w nim wszelkiego rodzaju karty lojalnościowe, kupony, bony prezentowe, etc. pozwala to odciążyć portfel a na zakupy i tak noszę całość planera wraz z nimi.

    Do tego prosta okładka, żeby w torebce nie ucierpiała i zamykanie na gumę – bo nic innego chyba takiego grubaska nie obejmie. Łączenie to spirala lub zamykane koła – obecnie na takim pracuję i jeszcze nie jestem pewna która wersja jest lepsza.

    Opis szeroki - jak pojemność mojej "pamięci zewnętrznej" ;)

    OdpowiedzUsuń

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images