fotografia

Life lately - chwile w obiektywie #6

09:05

Cześć! Ponieważ bardzo dawno nie pokazywałam Wam moich fotografii (ostatni raz LL pojawiło się w październiku zeszłego roku!) postanowiłam wrócić do tego cyklu i pokazać Wam chociaż kilka ujęć z ostatnich miesięcy.

http://stalowa-kanciapa.blogspot.com/2016/04/life-lately-chwile-w-obiektywie-6.html

Life lately

Life Lately- Chwile w obiektywie #5

08:00

Cześć :) W ramach czekania na słońce (ekhm, potrzebne mi do zdjęć PL'a), stwierdziłam że mogę w końcu zrobić podsumowanie LL. Jak zwykle będzie pijane, bo robię je kiedy mi wygodnie, ale mam nadzieję że tak czy inaczej Wam się spodoba :) Zapraszam!


Ostatni tydzień września 2015
Czekając na wyniki poprawek w końcu w spokoju mogłam pobyczyć się na kanapie. Zdążyłam zrobić nowy projekt cosplayu, wyjechać na wieś w weekend (i cały ten weekend spędzić na Marsie w towarzystwie Marka Watneya), cieszyć się z jesiennych kwiatów i liści.
Fauna, flora, plażing, sma...
tfu, autumning i sweather weather. I tak cieszyłam się każdą minutą ;)

 Październik 2015 
Tydzień 1
Cudowny tydzień, bo wciąż nie miałam ani grama wyników z uczelni.
Z radością rozpoczęłam 3 rok akademicki, w końcu wybrałam się z moim Lubym na odkładane od ponad miesiąca jesienne zakupy (znowu dostałam szału macicy na widok lakierów Sally Hansen, ale przynajmniej miałam co malować po ostatnim takim napadzie w YR). Udało mi się z koleżankami z uczelni odwiedzić też ogród różany, gdzie nawet teraz ciągle jeszcze kwitną róże :) Przyszło też ochłodzenie.


 Październik 2015
Tydzień 2
Jakkolwiek by to nie brzmiało, jest tylko jeden miesiąc, gdzie student odpoczywa. I jest to październik :) Przez resztę roku jesteśmy zbyt zajęci wszystkim dookoła notatek, żeby zabrać się na poważnie za jakikolwiek inny projekt, w związku z czym i ja wykorzystałam ten czas w 100% na hobby. Przede wszystkim zabrałam się za uszycie od nowa peleryny pod cosplay z zeszłego roku (wciąż czekam na dobrą pogodę do sesji zdjęciowej tej postaci), nauczyłam się malować i zakładać sztuczne rzęsy pod inną. W gruncie rzeczy w końcu miałam czas dla siebie :)

 Październik 2015
Tydzień 3
Jesień w pełni, w związku z czym moim głównym zajęciem było w sumie chodzenie na uczelnię, zbieranie kasztanów i sprzątanie w przydasiach. Odkurzyłam moją zaniedbaną biblioteczkę, przypomniałam sobie że umiem rysować i zrobiłam porządek w butach.

 Październik 2015
Tydzień 4
Przysięgam, próbowałam połączyć siły kulinarne moje i mamy. Problem polega na tym, że nie koniecznie wychodzą nam takie fuzje i zamiast tortilli wyszły nam placki z sałatką. I tak było pyszne ;) Z innych zajęć- zabrałam się za ćwiczenia z piórkiem i w końcu ruszyłam z szyciem stroju.
 Październik 2015
TydzieÅ„ 5 
Październik pożegnałam z gorączką i chorowaniem. Na szczęście okazało się że nie było to nic zaraźliwego i szybko udało mi się stanąć na nogi (czy raczej postawiono mnie- Luby przyjechał z wizytą ;D). W końcu miałam okazję pozwiedzać Nową Marinę i na legalu biegać z aparatem po parku.
I to tyle jeÅ›li chodzi o październik. Mam nadziejÄ™ że nie zamÄ™czyÅ‚am Was historiÄ… mojego życia (która de facto coraz bardziej przypomina pewnÄ… tureckÄ… telenowelÄ™), i z przymrużeniem oka przyjmiecie moje opisy ;) 
Trzymajcie się ciepło (szczególnie wszyscy z południa kraju) i do zobaczenia niedługo!

fotografia

Life lately- chwile w obiektywie #4

16:03

Powoli kończy się wrzesień, ale przez zawirowania na uczelni (i przede wszystkim brak komputera przez pół miesiąca) zapomniałam o Life Lately na sierpień. Dlatego dzisiaj mam dla Was podsumowanie aż z dwóch miesięcy (ojojoj, chyba wracam do starych nawyków!), ale mam nadzieję że trochę Was rozgrzeję tymi moimi letnimi zdjęciami ;)

Sierpień 2015
Tydzień 1
Sierpień był dla mnie o tyle cudowny, że w końcu nie musiałam nigdzie (okej, na razie) jeździć. Mogłam zupełnie legalnie biegać sobie z aparatem po łące, robić za karmnik dla komarów, grzać się po całych dniach na słoneczku i uczyć się do poprawek w ogrodzie warzywnym. Było tak cudownie cicho, że niemal słychać było jak sałata rośnie! Jedyne czego żałuję to niestety tego że nie dane mi było potaplać się w basenie w tym roku, ale za to parę razy wskoczyłam do jeziora :)


Tydzień 2
Znoowu w rozjazdach! Tym razem wywiało mnie do Wrocławia, raz na konwent mangowy (możliwe że nawet słyszeliście o Niuconie), dwa, w odwiedziny u Mru. Było absolutnie cudownie, chyba pierwszy raz w życiu załapałam się na tyle fajnych paneli i przede wszystkim pierwszy raz udało mi się zobaczyć Wrocław :)
Ale jak to tak, od razu wracać do domu, prawda? W związku z tym resztę tygodnia przesiedziałam w Warszawie, a na weekend i tak wylądowałam u rodziców mojego Lubego. Uwielbiam takie tygodnie, ale po takiej tułaczce człowiek zawsze jest wymordowany na następny tydzień :)


Tydzień 3
Ponieważ pora najwyższa była żeby się za siebie zabrać, trzeci tydzień sierpnia powitałam już na spokojnie na wsi. Większość czasu zajmowało mi kucie, w związku z czym kreatywność ograniczyłam do wyzwania doodlowego i dostarczania sobie fruktozy prostu z krzaków (nie ma nic lepszego niż taki mix na śniadanie, dlaczego borówki i maliny nie rosną przez cały rok?).


Tydzień 4
Powrót do Szczecina i zarywanych nocek.  OczywiÅ›cie trzeba byÅ‚o od czasu do czasu zrobić sobie małą przerwÄ™, którÄ… ambitnie uskuteczniÅ‚am jadÄ…c kawaÅ‚ek za miasto, na najpiÄ™kniejsze jezioro w Szczecinie. TrafiliÅ›my akurat na na prawdÄ™ fajnÄ… godzinÄ™, Å›wiatÅ‚o byÅ‚o zachwycajÄ…ce. NajchÄ™tniej pokazaÅ‚abym Wam wszystkie zdjÄ™cia z tej sesji, ale byÅ‚oby ich wiÄ™cej niż wszystkich w tym poÅ›cie wiÄ™c musiaÅ‚am sobie odpuÅ›cić.
Poza tym, poszalałam na promocji w Yves Rocher. To trochę głupie kiedy dziewczyna z totalnie zaniedbanymi paznokciami nagle kupuje sobie pięć lakierów na raz (wiem wiem, przesadziłam), ale hej! Od miesiąca dzięki nim nie obgryzłam ani jednego pazurka, czyli widzę inwestycja się zwróciła!


Wrzesień 2015
Tydzień 1
Oficjalnie skończyłam ze szlajaniem się po mieście kiedy mam się uczyć.
Tak.
W związku z tym zaczęłam rysować.
(Wiem że jestem beznadziejnym przypadkiem jeśli chodzi o skupienie, nie patrzcie tak na mnie)
W przerwach między wkuwaniem arkan prawa rzeczowego i konstytucyjnego powstała więc Magiczna Sarna z Kamieniem na Czole, którą pewnie znacie już z Instagrama :)


 TydzieÅ„ 2
Egzaminy, egzaminy i po egzaminach :D Pierwsze co zrobiłam to odespałam, oczywiście razem z moim leniwym psem. W drugiej kolejności trzeba było odbudować nadwątlone więzi ze znajomymi, więc przy okazji pierwszy raz skosztowałam lokalnego piwa (będziecie w Szczecinie, wpadajcie do Nowego Browaru- boska atmosfera, świetne piwo wytwarzane na miejscu, fajna lokalizacja). Co potem? Porządki w szafie. I znowu spać.


 TydzieÅ„ 3
W końcu cisza i spokój. Zabrałam się za obrabianie wakacyjnych zdjęć, przytachałam do domu dynię (w ramach przygotowywania się do jesieni oczywiście, jak zmięknie to zrobię z niej zupę), a w międzyczasie zabrałam się za tworzenie nowego stroju. Pierwszy raz w życiu przycinałam perukę i muszę Wam powiedzieć że jestem zachwycona efektem, jaki udało mi się osiągnąć. Nigdy nie sądziłam że będę się bawić we fryzjera na sztucznym włosiu, ale jak widać niezbadane są wyroki Boskie...


To tyle jeśli chodzi o moje LL :) Mam nadzieję że nie nudzicie się przy tej formie, dla mnie to jedna z ulubionych, bo w końcu mogę Wam pokazać trochę moich zdjęć. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia niedługo!

fotografia

Life lately- chwile w obiektywie #3

08:00

I kolejna świeża porcja zdjęć ode mnie :) To trochę przykre, ale okazuje się, że częściej aktualizuję Life Lately niż Project Life... Mam nadzieję że mimo wszystko to przejściowy przestój i w końcu nadgonię te ostatnie tygodnie, trzymajcie za mnie kciuki! A teraz do rzeczy- wakacje w połowie, mamy już lipiec za sobą, więc pora na kolejną porcję zdjęć. Zaczynamy od pierwszej połowy czerwca :)

Czerwiec 2015
Sporo osób nie wie, że dla mnie rok zaczyna się wraz z nadejściem czerwca. Kalendarz przestawił mi się jakieś 3 lata temu, kiedy uzbrojona w sporą dawkę szczęścia i nie mając tak na prawdę zielonego pojęcia gdzie jestem, stanęłam w progu Hali Koło w Warszawie. Tak na prawdę ciężko mnie było w ogóle nazwać scraperką, bo zaczęłam ciachać papiery ledwo 2 miesiące wcześniej, nie miałam bloga i przede wszystkim nie miałam pojęcia, że mijam osoby, do których prac będę się ślinić przez następne (co najmniej) 3 lata. W tym roku po raz pierwszy (serio!) w końcu miałam okazję spotkać się ze znajomymi, w tym z kochaną Mru dzięki której jestem gdzie jestem (do tej pory pamiętam te komentarze dzięki którym się ogarnęłam!), Justt, której prace wiecznie podziwiam, Sajcię, która zawsze tak optymistycznie reagowała na moje wpisy czy Smile_Art, której jeszcze tak dobrze nie znam, ale mam nadzieję że w końcu poznam :) I to wszystko na Zlotach w Warszawie!


 A co z drugÄ… poÅ‚owÄ…? Cóż, co ja mogÄ™ powiedzieć... Boże chroÅ„ studentów? BÅ‚ogosÅ‚aw ich wiecznie niedopite kawy, podkrążone oczy, stany lÄ™kowe i depresyjne, drżące rÄ™ce i serca, zakreÅ›lacze które przestaÅ‚y speÅ‚niać swoje zadanie od kiedy wszystko jest ważne, coraz bardziej kryjÄ…ce korektory w rÄ™kach kobiet, energetyki w rÄ™kach mężczyzn, posiÅ‚ki- każdy z cukrem i (najlepiej) z kofeinÄ…, Å›wity witane tylko soczystym wezwaniem "kurwa!" w stronÄ™ niebios, jednym sÅ‚owem... Sesja.


Lipiec 2015
tydzień 1
Tak się jakoś złożyło, że zawsze pijam z Arkiem jedną kawę na pół. Nie to że skąpimy czy coś, ale od zawsze braliśmy jedną największą i sączyliśmy ją pomału na spółkę. To ma swoje dobre strony: po pierwsze, prawie zawsze próbujemy czegoś nowego. Po drugie- nie przesiadujemy godzinami w kawiarniach, próbując dochłeptać te nasze capuccino z poczwórną pianką, w których prędzej niż wyczujemy aromat kawy dorobimy się próchnicy. Po trzecie- jednemu nie zasmakuje, to zawsze to drugie wydoi nieszczęsny kubeczek bez ubytku w portfelowym sumieniu. Same plusy, prawda? A to że wyglądamy jak biedni studenci dzień przed wypłatą? ...
ChwileczkÄ™.
Jestem biednym studentem bez wypłat. No to wyglądam jak trzeba :)

tydzień 2
Mimo tego całego gadania o biednych studentach aż tacy biedni (chyba) nie jesteśmy. Po roku odkładania, biadolenia i powtarzania że się nie uda, udało nam się uzbierać chude pitosy na wycieczkę do Grecji. W samym środku kryzysu, w samym środku strajków i grożenia Unii, w samym środku... no właśnie, czego? Podobno pół miliona Polaków zrezygnowało z wakacji w Grecji. Rozumiem z Tunezji, rozumiem z Turcji, z Grecji- nie zrozumiem. Turysta nie odczuwa tam żadnych ujemnych konsekwencji kryzysu, no chyba że zapomniał jak wyglądają papierowe pieniądze i zrósł się z plastikiem popularnie nazywanym kartą płatniczą. To prawdopodobnie najlepsze wakacje na jakie w życiu się wybrałam i na prawdę cieszę się, że udało nam się zobaczyć w tym roku kawałek świata.Tym bardziej że ten kawałek okazał się być na prawdę wyjątkowo piękny :)

tydzień 3
Trzeci tydzień lipca w połowie spędziłam jeszcze w raju :) Szwendaliśmy się wieczorami po plaży, gdzie pierwszy raz zaprezentowałam Lubemu jak się robi bokeh i ćwiczyliśmy go sobie na światłach miasta po drugiej stronie zatoki. Druga połowa tygodnia już sprowadziła nas na ziemię, całkiem polską i całkiem jarmarczną :) Zwiedziliśmy wiejskiego Lamusa, podpatrzyliśmy stuletni przepis na gofry i wciągnęliśmy pajdę ze smalcem i wielkim ogórasem. W końcu wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)

tydzień 4
Ostatni tydzień lipca był tygodniem deszczowym, pracowitym i przede wszystkim znowu w rozjazdach. Dojrzały porzeczki, agresty, ostatnie truskawki i maliny, trzeba było zebrać fasolę i ściąć lawendę, by kwitła po raz drugi we wrześniu. Do tego zabrałam się w końcu za budowanie mojej capsule warderobe, wyremontowałam okno w pracowni i pierwszy raz w tym roku poszłam na grzyby... A jakby tego było mało, pogoniło mnie aż pod Elbląg, do rodziny Arka. Nie miałam co prawda za dużo czasu, ale przy okazji zobaczyłam też Gdańsk :)

Jak widzicie, nie ma opierniczania się i w te wakacje chyba nie będę miała dla siebie nawet pół dnia wolnego :D Za tydzień znowu pogodni mnie do Wrocławia, Warszawy (w tym momencie doceniam legitymację studencką :D) a w międzyczasie czeka mnie generalny remont podłogi w pracowni... W związku z tym możliwe że na blogu nie będzie mnie za dużo, ale na pewno zobaczycie moje inspiracje na blogach Piątku 13, Projekt Plannera czy Art Piaskownicy :) Szykuje mi się też duży projekt dekoracyjny, trzymajcie kciuki żeby wszystko wyszło i do zobaczenia wkrótce!

Life lately

Life lately- chwile w obiektywie #2

12:00

Witajcie po trzech miesiącach od ostatniego podsumowania (matko jedyna, kiedy minęło aż tyle czasu?!), mam nadzieję że jeszcze pamiętacie co udało mi się obfocić ostatnio :) Jeśli nie- nie przejmujcie się, nowa dawka fotek na pewno odświeży Wam pamięć.

Kwiecień 2015
Pierwsze tygodnie kwietnia minęły pod znakiem Wielkanocy i świętowania, które po raz pierwszy od bardzo dawna mogłam nazwać rodzinnym. Chyba od czasów szczenięcych nie widziałam takiej liczby krewnych w jednym miejscu, szkoda tylko że kilku zdążyło nas już od tamtego czasu opuścić.
Pierwszy raz w życiu użyÅ‚am też maszyny do szycia w normalnym celu (czyt. uszyÅ‚am maskotkÄ™, nie pÅ‚aszcz mrocznego żniwiarza który nastÄ™pnie targaÅ‚am w piachu i przypalaÅ‚am) i samodzielnie przygotowaÅ‚am Å›wiÄ™conkÄ™. 


Druga połowa minęła mi pod znakiem "jaaaaacieeee, to wypuszcza pączki i kwiatuszki"(na prawdę, nie wiem kiedy mi się znudzi oglądanie natury w tym stadium, chociaż mam wrażenie że moja fascynacja może nieco przypominać tę przedszkolaków). Poza tym podjęłam heroiczną próbę sfotografowania naszej cudownej filharmonii (tutaj znowu odciągnęły mnie listki/kwiatuszki) i... pierwszy raz poczułam że tachanie lustrzanki w torebce ma sens. No powiedzcie że te oczy nie są hipnotyzujące... ;)


Maj
To dla mnie miesiÄ…c... który w obiektywie wyglÄ…da inaczej. Na prawdÄ™, nie Å›miejcie siÄ™! :) I w smashu, i w Project Life, ten miesiÄ…c ma w moim szkle jakiÅ› rodzaj magii, nie jest tak przejrzysty i ostry jak inne, chociaż pewnie tylko ja mam jakieÅ› takie wywody :) 


A co z drugÄ… poÅ‚owÄ… maja? ZaskoczyÅ‚a mnie różnorodnoÅ›ciÄ… Å›wiatÅ‚a. Od jeszcze ostrego popoÅ‚udniowego, przez miÄ™kkie wczesnego wieczoru, przez rozbite kropelkami deszczu, aż po Å›wiatÅ‚o Å›witu. 
W tym momencie proszę o minutę ciszy dla wszystkich studentów w okresie sesyjnym.
...
Dziękuję ;)

Jak widzicie, tym razem zamiast trzech miesiÄ™cy wpadÅ‚y tylko dwa, ale jest to uzasadnione tym że zaczynam standardowe prowadzenie life lately. Możliwe że zmieni siÄ™ trochÄ™ tematyka bloga, bo o ile scrapy kocham, to jednak nie sÄ… moim jedynym hobby, chciaÅ‚abym dzielić siÄ™ z Wami także moimi fotografiami, tworzÄ™ printable (o ile bÄ™dziecie tym zainteresowani), chciaÅ‚abym w koÅ„cu pokazać Wam ile frajdy daje mi cosplay (ale nadal jakoÅ› bojÄ™ siÄ™ wyciÄ…gnąć moje zbroje na Å›wiatÅ‚o dzienne) i ile jeszcze genialnych rzeczy można zrobić wÅ‚asnymi rÄ™koma. PojawiÄ… siÄ™ wpisy life stylowe, postaram siÄ™ Wam przybliżyć temat ochrony prawnej pod kÄ…tem scrapbookingu (a bo mogÄ™, Goddamn, nawet planujÄ™ wymordować moich wykÅ‚adowców, żeby przybliżyć Wam i sobie co konkretnie możemy a czego nie możemy) i co mi jeszcze w duszy zagra. Możliwe że zmieni siÄ™ nieco wyglÄ…d bloga, ale mam cichÄ… nadziejÄ™, że bÄ™dÄ… to zmiany na lepsze. 

Dajcie mi znać co sądzicie o dzisiejszych fotkach i co chcielibyście znaleźć na odświeżonym blogu :)

fotografia

Life lately- chwile w obiektywie #1

09:07

W nowym roku postanowiÅ‚am sobie, że spróbujÄ™ z nowÄ… formÄ…, która zmusi mnie do czÄ™stszego wychodzenia z lustrzankÄ… i podsumowywania fotografii, które uda mi siÄ™ zrobić. 
Do tej pory blog byÅ‚ bardzo nastawiony na scrapbooking, bez żadnych udziwnieÅ„ i w sumie nie dążę do zmiany- w koÅ„cu jeÅ›li chciaÅ‚abym zaÅ‚ożyć sobie lifestylowe miejsce w sieci, 
to również mogłabym to zrobić, nie ma sensu zagradzać tym Kanciapy.
Dlatego też moje Life Lately będzie się pojawiało tutaj co kwartał- raz na trzy miesiące, minimum po dwa zestawienia fotografii na dany miesiąc. Jeśli spodoba się Wam taka forma, a ja złapię rytm, myślę że od przyszłego roku mogłabym tak jak Pan Bóg przykazał robić te zestawienia tygodniowo i publikować je raz na miesiąc, na razie jednak nie będę szarżować :)

Okej, ciekawi moich zestawień?
Zapraszam :)

Styczeń 2015

Pierwsze dwa tygodnie upÅ‚ynęły w spokojnej atmosferze poÅ›wiÄ…tecznego powrotu do rzeczywistoÅ›ci. ZabraÅ‚am siÄ™ za nieco ambitniejsze organizowanie sobie przestrzeni życiowej, 
plus pierwszy raz w roku poszÅ‚am sprawdzić jak ma siÄ™ park po sylwestrze. 
MiaÅ‚ siÄ™ dobrze, szkoda tylko że wróciÅ‚am do domu w stanie zmokÅ‚ej kury. 


Druga część stycznia pozytywnie zaskoczyła nas obniżeniem temperatury i pięknymi widokami zaraz przed domem. Niczym szkaradna zmora napadła mnie też sesja, ale ostro broniłam się przed nią nożycami i nowym zestawem stempli. Jak widać mogłam przychrzanić jej też podręcznikiem, bo menda się nie poddała i straszyła mnie do połowy lutego.


Luty 2015

Pierwsza połowa lutego minęła mi na odpieraniu ataków powyższego upiora. Leczyłam nerwy donutami z Żabki i czarną herbatą, którą wkrótce zamieniłam na również czarną, ale mocą kawę. W przerwie zgubiłam podeszwę w bucie, w związku z czym konieczne było zdobycie pary nowych laczków i biegałam do cukierni, by choć raz na dwa tygodnie ujrzeć świat zewnętrzny.


Druga połowa pogoniła mnie natomiast do prac artystyczno- budowniczych. Mimo początkowej fazy euforii skutkującej lenistwem stosowanym, znów wróciłam do (jeszcze bardziej skoncentrowanej) małej czarnej. Z dziupli wydobył mnie dopiero mój Luby, który pokazał, że świat się budzi, to i ja powinnam przestać latać w poplamionych farbą portkach i wniósł mi nieco kwitnącej wiosny wprost do pokoju.


Marzec 2015

Marzec okazaÅ‚ siÄ™ natomiast maÅ‚ym podróżnikiem. Najpierw rzuciÅ‚ mnie wprost do Katowic, gdzie przez 3 dni euforii zdążyÅ‚am zniszczyć 90% efektów mojej pracy z poÅ‚owy lutego. 
Nie żaÅ‚ujÄ™, nigdzie nie ma takiej atmosfery jak ta w tym MieÅ›cie Betonem StojÄ…cym (i rozkopanym). 
Jedyny minus? 9 godzin pociągiem w jedną stronę, które skutecznie zabija miłość do każdego, nawet najpiękniejszego miasta. Dzięki Bogu już tydzień później telepałam się kochanym PKP do naszej stolicy, gdzie pewien miłosierny pan rozpuszczał mnie jak dziadowski bicz.


 Drugi tydzieÅ„ marca okazaÅ‚ siÄ™ natomiast bardzo sielski, przyjacielski i herbaciany. Krokusy zdążyÅ‚y już zasÅ‚ać siÄ™ dywanami po parku, z WrocÅ‚awia odwiedziÅ‚ mnie stary przyjaciel, a szczeciÅ„ska Fanaberia* przyjęła mnie ciepÅ‚em Yunnana. Co prawda zdążyÅ‚ mi też ten marzec nabić 21 pstryczka w nos, ale odpuszczÄ™ mu tym razem, bo od razu zaserwowaÅ‚ mi sÅ‚odkÄ… niespodziankÄ™. 

*Fanaberia to nazwa szczecińskiej kawiarni przy deptaku Bogusława. Jeśli kiedyś przyjdzie Wam do nas zawitać, nie zapomnijcie wpaść tam na herbatę ;)


I to tyle jeÅ›li chodzi o moje zestawienia. Pewnie zauważyliÅ›cie że formÄ™ 4 paneli pożyczyÅ‚am sobie od Antilight z bloga , który możecie odwiedzić TUTAJ, ale to dla mnie najlepsze rozwiÄ…zanie pod wzglÄ™dem czasu obróbki. Dajcie mi też znać co sÄ…dzicie o opisach- powinny być krótsze, dÅ‚uższe, może w ogóle nie powinno ich być? A może w ogóle nie podoba Wam siÄ™ taka forma posta? 
Każde słowo krytyki chętnie przyjmę i przemyślę, bo jeszcze nie mam doświadczenia w
 tego typu wpisach :)
Tymczasem dziękuję Wam serdecznie za uwagę i do zobaczenia!

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images