Pasja niejedno ma imie- Rysunek

15:00

Cześć! Dzisiejszym postem zaczynam malutki cykl pod tytułem "Pasja niejedno ma imię". Dzisiaj pogadamy trochę o rysunku, o tym jak zaczynałam, z jakich technik korzystam (i jak mi to wychodzi), czyli garść inspiracji przed pierwszą sobotnią lekcją. Zapraszam! :)


Kiedy w listopadzie zaczęłam zastanawiać się nad zmianą organizacji bloga, nie zamierzałam wprowadzać tu większych zmian niż jeden life stylowy post w tygodniu, czy tygodnie tematyczne. Nawet nie brałam pod uwagę, że mogłabym pokazywać tutaj coś więcej niż scrapbooking :) Spodziewałam się minimalnego zainteresowania, krytyki i ogólnie nie widziałam żadnego celu w pokazywaniu Wam moich bazgrołów. Zmiana nadeszła dopiero gdy założyłam Instagram i nagle okazało się, że wcale nie przeszkadza Wam taka odmiana, wręcz przeciwnie- podobają się Wam takie rzeczy i warto byłoby się nimi jednak zająć. Z tego powodu co jakiś czas na blogu (raczej nie będą się ukazywały co miesiąc, aż taka zdolna nie jestem) będę publikować cykl postów "pasja niejedno ma imię"- właśnie z takimi pracami, które nie są scrapowe, ale jednak są fajne i mogłabym się nimi pochwalić.


Tak na prawdę zaczęłam rysować koło przedszkola, i to tylko dlatego że miałam do tego dwie lewe ręce. Wszystkie dziewczynki rysowały śliczne panie o wielkich oczętach, sukienki i zamki, a ja uparcie bawiłam się kredkami w dom i bazgrałam patyczaki. Problem polegał na tym, że żadne dziewczynki nie chciały się ze mną bawić- wychowywałam się na obrzeżach miasta i częściej właziłam po drzewach z chłopakami i latałam po torach jak mama nie patrzyła, niż przebierałam lalki. Stąd kiedyś w mojej głupiej łepetynie pojawił się pomysł "ja im pokażę..." 


Projekt "Ja im pokażę" rozpoczęłam od zdominowania konkursu rysunkowego. Najpierw patrzyłam na te wszystkie ładne rysunki koleżanek, a potem budowałam fort z chłopakami i ćwiczyłam tam, żeby czasem któraś z rywalek niczego się nie spodziewała. Potrafiłam tak całymi dniami- podbierałam rodzicom albumy malarskie i nawet po zajęciach potrafiłam całymi dniami przerysowywać obrazy wielkich malarzy. Jednym z najczęściej "ćwiczonych" przeze mnie obrazów był Szał Uniesień Władysława Podkowińskiego. Dlaczego? Cóż... Na Monia Lisie próżno szukać konia :)



Dlaczego o tym mówię? Bo mój przykład bardzo jaskrawie pokazuje, że nikt się nie rodzi jako Van Gogh. Zacząć można nie tylko od brzdąca, nastolatka albo studenta. Zacząć można zawsze. Bardzo możliwe jest, że zaczynając później wręcz znacznie łatwiej będzie Ci się nauczyć rysunku, a co za tym idzie szybciej zobaczysz postępy. Dowód? Proszę bardzo. Jako dziecko i nastolatka miałam ogromne problemy z uchwyceniem perspektywy. Nie uczęszczałam na żadne zajęcia z rysunku, więc nie miał mnie kto tego nauczyć, a opisy w podręcznikach nie pomagały- komentarze w rodzaju "przedmioty bliższe są większe, dalsze mniejsze" sprawiały tylko, że skalowałam wszystko co widziałam, ale efekt był jeszcze bardziej sztuczny niż sprzed tego typu zabiegów. "Widzieć" perspektywę nauczyłam się tak na prawdę niedawno i myślę że nigdy bym do tego nie doszła, gdyby nie doświadczenie, które nabyłam ucząc się fotografii.


Chociaż nigdy nie porzucałam na długo rysowania, to regularnie bazgrać zaczęłam dopiero niedawno. Nie ukrywam że przyczynił się do tego Projekt Planner :) Już od jakiegoś czasu chciałam zrobić coś swojego w tematyce przydasiów, zastanawiałam się czy możliwe byłoby żebym pokazała komuś swoje portfolio, czy ktoś w ogóle chciałby nauczyć mnie pracować w tym zakresie. Udało się, a wkład z moim nazwiskiem na prawdę można kupić! 


Powyżej możecie zobaczyć jedną z roboczych okładek wkładu :) Początkowo miała tam być sowa, nie jelonek, a okładka w całości wykonana miała być za pomocą tuszu i piórka. Ostatniego dnia przed końcem deadline'u usiadłam jednak z szarą akwarelą i... tak urodził się jelonek.




Dzisiaj nie rysuję już tak często jak we wczesnych latach szkolnych, co nie znaczy że zupełnie zrezygnowałam z te formy aktywności. Raczej nie kupuję profesjonalnych materiałów do malowania, a ograniczam się do tanich, szeroko dostępnych narzędzi. Wyjątkiem są tylko i wyłącznie akwarele :)


Maluję akwarelą od... trzech miesięcy. Tak na prawdę sama nie wiem czy powinnam się tu rozpisywać na ten temat, bo jeśli mam być szczera, to w temacie jestem zielona jak ogórek na wiosnę. Oczywiście w napadzie dziwnego pomysłu kupiłam sobie kiedyś zestaw szkolnych akwarelek, ale jak bym się do nich nie zabrała, nijak nie mogłam wykrzesać ani z nich, ani z siebie żadnych sensownych efektów, w związku z czym farby wodne zostały przeze mnie zbojkotowane i tyle mnie z nimi widziano.



Sytuacja zmieniła się dopiero w październiku, kiedy mój Luby sprezentował mi komplet Cotmanów :) Jak widzicie nie korzystam z materiałów profesjonalnych (Cotman to linia marki Winsor&Newton przeznaczona dla studentów, czyli powiedzmy materiał półprofesjonalny), nie inwestuję w papier bawełniany, nie mam nawet pędzla do akwareli... ale na razie sobie radzę :) Szczerze powiedziawszy na chwilę obecną nie potrzebuję aż takich inwestycji, chociaż może za kilka miesięcy zacznę się zastanawiać nad zakupem porządnego pędzla.


Jeśli podglądacie mnie na Instagramie, prawdopodobnie 90% moich rysunków pochodziło właśnie stąd. Cosplayowa biblia to po trochu szkicownik, zeszyt, jurnal, album... cóż, to po prostu biblia. Przede wszystkim miałam tu rysować wszystkie projekty strojów i propozycje kadrów do sesji zdjęciowych, ale szybko okazało się że to miejsce pomieści znacznie więcej- obecnie znajdują się tu również moje notatki co do wykonywania poszczególnych elementów, fotki z moimi guru, własne uwagi co do projektów i zapisy błędów wraz z propozycjami ich poprawy.


Dla niewtajemniczonych :) Cosplay (nazwa pochodzi od zlepka słów "costiume" i "play" czyli zabawa strojem) to rodzaj hobby, w którym każda osoba, która ma na to ochotę, wciela się w dowolnego bohatera wykreowanego w literaturze, sztuce, komiksie, filmie- na co tylko macie ochotę. Czym to się różni od takich standardowych przebieranek na przykład na karnawał lub Halloween? Przede wszystkim cały strój, od butów aż po koniuszki palców w rękawiczkach są wykonywane ręcznie. To temat na zupełnie inny post, ale w skrócie chodzi o to, by stworzyć i odegrać (!) wybranego przez siebie bohatera. Cosplayowa biblia pomaga mi w ogarnięciu właśnie tego procesu tworzenia, ale służy też zupełnie innym celom- przede wszystkim jest małym perpetuum mobile jeśli chodzi o inspirację.


Ostatnia rzecz, która siedzi w tym szkicowniku to Kącik Chciejstw. Znajdują się tu projekty strojów, których prawdopodobnie w życiu nie zrobię, ale z jakiegoś powodu siedziały mi w głowie tak długo, że jakoś musiały się z niej wydostać! Poniżej na przykład widzicie projekt Torry- to postać, którą wymyśliłam od podstaw sama, miała być projektem stroju na Halloween. Niestety w połowie października kompletnie się rozchorowałam, wiedziałam że z imprezy nici i tak... przerobiłam projekt, z którego urodziła się Torra. Nie nadaje się na konkursy, bo nie istnieje postać na której się wzorowałam (a tym samym jury nie może ocenić zgodności), ale podoba mi się jej design i być może kiedyś zabiorę się za uszycie jej stroju :)


Drugim przykładem Kącika Chciejstw jest Inori- tym razem postać faktycznie "istnieje", pojawiła się w anime Guilty Crown, a ja zakochałam się w niej od pierwszego odcinka (chociaż sama seria nie powaliła mnie na kolana). Niestety strój w którym się zakochałam jest delikatnie rzecz biorąc nieco gorszący i jeśli nie znajdę sposobu na zakrycie przodu kombinezonu bez ingerencji w projekt prawdopodobnie nigdy się za niego nie zabiorę.


Na razie to chyba wszystkie rysunki, które mogłam Wam pokazać :) Niestety, wiosną zeszłego roku robiłam wielkie porządki w szkicownikach, co zaowocowało wyrzuceniem około 90% mojej radosnej twórczości własnej. W innym wypadku pokazałabym Wam starsze bazgroły, ale tym razem nici z większej galerii. 

Uwaga, kilka ogłoszeń kanciapowych odnośnie lekcji rysunku! :)
W sobotę zabieramy się za pierwszą lekcję- omówię niezbędne materiały, pogadam o podstawach podstaw i pokażę Wam jak bezboleśnie wykonać swój pierwszy rysunek od A do Z. Przygotujcie proszę kilka przykładów kwiatów które Wam się podobają (mogą być wyświetlone na ekranie komputera, ale polecam pogrzebać w swoich książkach albo iść do biblioteki i znaleźć jakiś ładny album z kwiatami- po prostu oczy mniej będą się męczyć), ołówek którym przyjemnie się Wam pisze
(o tym jak wybrać dobre pisadło pogadamy na lekcji), a także 2-3 kartki ksero. Na razie nie kupujcie żadnych przydasiów do rysowania, spróbujemy pobawić się tym co każdy ma w domu :) Co jeszcze będzie Wam potrzebne? Co najmniej godzina spokoju i dobry humor! :)

Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny i do zobaczenia w sobotę!

You Might Also Like

15 komentarze

  1. Piękna historia :) Cieszę się że podzieliłaś się swoim szkicownikiem :) I do zobaczenia w sobotę :) Nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post kończy się pisać, mam nadzieję że Wam się spodoba :)

      Usuń
  2. Przymierzam się do akwareli już od długiego czasu, ale jakoś nie mam do nich zaufania. Uwielbiam rysować od dzieciaka, jednak najpewniej czuję się z ołówkiem. Pamiętam, że po zajęciach z plastyki w gimnazjum miałam mieć miejską wystawę a nawet myślałam o pójściu na ASP na architekturę (najpewniej poza portretami czuję się z rysowaniem właśnie architektury) ale koniec końców moje plany legły gdzieś w koncie i za rok wybieram się na kierunek, który z Akademią nie ma nic wspólnego ;)
    Uwielbiam Twój wkład jelonkowy, jest prosty i piękny a te małe rysunki dodają mu niesamowitego uroku :D No i ta biblia to skarb! Uwielbiam Cosplaye! Jak trafi się na jakieś spotkanie, np ulubionej książki, gdzie ludzie zakręceni tak samo jak my, przebrani są za naszych ukochanych bohaterów od razu świat staje się piękniejszy haha :D Aktualnie jestem w sferze analizowania pomysłów na cosplay który przyda mi się w sierpniu. Szkoda tylko, że pomysłów jest tak wiele a postać musi być tylko jedna! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, pierwszy raz widzę tu kogoś kto wie co to cosplay :D Czyżby jeśli chodzi o sierpień przygotowujesz się na Polcon albo Forocon (kurczę, nie pamiętam kiedy który jest)? Jeśli tak to jest spora szansa że się spotkamy, bo ja też przygotowuję strój na wakacje :)
      Ja też przez jakiś czas chciałam wybrać architekturę lub grafikę, ale jakoś życie poszło innym torem :) Mam nadzieję że studia Ci się spodobają, bez względu na to co wybierzesz!

      Usuń
  3. Jesteś niesamowita. Pięknie malujesz. Kiedyś też lubiłam odrysowywać i bazgrać, ale jakoś zaniechałam. Z miłą chęcią zobaczę sobotnią lekcję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, super że Ci się spodobało :) Może właśnie w sobotę załapiesz bakcyla na nowo? Byłoby super :)

      Usuń
  4. Piękne rysunki. Jestem w nich totalnie zakochana. ;) Ja też kiedyś rysowałam, nawet dużo (chciałam studiować grafikę) ale jakoś mi przeszło i w sumie odkąd scrapuję nie pamiętam abym coś narysowała więc miło będzie sobie przypomnieć to i owo. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No moja droga, to czekam na efekty powrotów do pasji :D Strasznie jestem ciekawa jak rysujesz :)

      Usuń
  5. W weekend wyjeżdżam, ale jak tylko wrócę to na pewno zerknę zobaczyć na lekcje. Rysowanie i akwarele to coś co bardzo mnie kręci, ale jakoś nigdy nie mam czasu się tym zająć. Coś czuję, że masz szansę mnie zmobilizować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze na stanowisku! Mam nadzieję że faktycznie pogonię Was do zabawy, bo kurczę to jest super sposób na odstresowanie się! A potem człowiek ma tyle fajnych wzorów które może wykorzystać do scrapów że hej :D

      Usuń
  6. Piękne! Uwielbiam takie czyste równiutkie rysunki. No i to jak śmigasz z akwarelką mając ją tylko trzy miesiące "w rękach". Super sprawa :)) Ja też rysowałam od dziecka, ale inaczej niż u Ciebie, rysowałam aby zabić czas i podobno wychodziło mi to dobrze… W gimnazjum dowiedziałam się co to fantastyka i rpgi i wpadłam po uszy tworząc tonę różnych OC i usiłując je narysować :D Niestety w liceum zwolniłam tempo, a na studiach przestałam całkowicie rysować. Poszłam za to później na kilkadziesiąt zajęć z malarstwa a rok po skończeniu 5 letnich studiów rzuciłam wszystko w cholere i spełniłam swoje skryte marzenie idąc na ASP (no ale tylko zaoczne… bo bym nie wyrobiła 5 lat jako "stara niepijąca dupa" w całym tym artystycznym otoczeniu) i teraz usiłuję zostać grafikiem/ilustratorem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooj, jak siadałam z ołówkiem w ręce to na początku wcale takie czyściutkie nie były :D Ileż ja się napoprawiałam żeby to tak wyglądało!
      Powiem szczerze że coraz częściej myślę o tym żeby kiedyś spróbować na ASP. Właśnie tak dla siebie, do rozwinięcia się, a nie dla głupiego papieru, którego i tak bym pewnie nikomu nie pokazała :)
      Trzymam kciuki za te plany :) Kogo jak kogo, ale na prawdę widząc Twoje prace jestem tak zachwycona, że nie umiem się tak po prostu, po ludzku nie zawiesić. A później pół godziny oglądam każdy szczegół z myślą "jak ona to zrobiła?" :D

      Usuń
  7. O woooooow... szacun za takie konsekwentne wytrwanie w postanowieniu pt "ja im pokażę". Zawsze marzyłam o tym, żeby umieć rysować, ale właśnie nigdy nic takiego technicznego nie zrobiłam w tym kierunku, bo byłam przekonana, że trzeba mieć tego wrodzonego Van Gogha w sobie ;) zawsze cośtam malowałam, kleiłam itp, ale jak coś nie wychodziło to siup do kosza, zamiast się uczyć na błędach. A Twoje rysunki są piękne :) Co do stroju Inori - rozumiem, że gorszący jest goły przód :D - myślałaś może nad wstawkami z takiego cielistego materiału, który imituje goliznę? Często tancerki/łyżwiarki mają tego typu kostiumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli będę kiedyś szyć ten kombinezon to właśnie z taką wstawką :) Problem w tym że znalezienie materiału tego typu to ciężka sprawa, bo musi być jednocześnie bardzo elastyczny i pół transparentny (a inna sprawa że muszę się nauczyć z takimi obchodzić :P)
      Gieb, patrząc na to co wyprawiasz u siebie na blogu, to czego jak czego ale talentu Ci nie brakuje :) Myślę że to właśnie trzeba przysiąść, poćwiczyć, bo rysowanie to nie jest talent wrodzony, tylko wyuczony :) Trzymam kciuki żebyś kiedyś spróbowała na poważniej, bo na prawdę myślę że masz predyspozycje :)))

      Usuń
  8. Jako dziecko dużo rysowałam, różnie mi to wychodziło, ale najważniejsze, że sprawiało przyjemność, później jakoś przestałam. W sumie było tak, że im starsza się robiłam, tym gorsze rysunki mi wychodziły, więc to rzuciłam. Coś jednak czuję, że jeszcze kiedyś do tego wrócę :)
    Twoje prace są naprawdę zachwycające, podziwiam!

    OdpowiedzUsuń

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images