Lifestyle - zlot dla opornych, czyli jak wyjechać na drugi koniec Polski po zakupy
18:25
Cześć :) Dzisiaj wpis na lekko, z okazji sobotniego Zlotu w Warszawie. Jeśli jesteście ciekawi jak z mojej perspektywy wygląda taka wyprawa i co właściwie sprawia że już od pięciu lat bez przerwy telepię się tak daleko tylko po przydasie, to zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu :)
Zaczyna się niewinnie
Wiesz, siadasz, myślisz, kurcze, zlot za pasem, wypadałoby się spotkać ze znajomymi (jeśli mieszkasz na takim wygwizdowie górnym, to w sumie wypada że to tak raz do roku), przydasie pomacać, zdjęcia porobić, zapasy pouzupełniać. No wypada, kurcze, oczka się świecą, portfel w miarę pełny, żadnych świąt blisko, wakacje jakoś za chwilę, zaraz pojawią się zdjęcia z wyjazdów, w sumie fajnie byłoby to zamknąć w albumie. Okej, za więcej niż przeciw, jedziesz.Jeśli tak jak na przykład ja, jesteś studentem, to decyzja o wyjeździe na zlot jest przy okazji decyzją o włączeniu sesyjnego szóstego biegu, bo o czwartym zapomniałaś mniej więcej w połowie maja. Weekend poza miastem, w samym, samiuteńkim środeczku sesji oznacza tylko jedno - ZAPIERNICZASZ ile bozia dała pary w łapkach, byle tylko elegancko pozamykać problematyczne sprawy przed wejściem do pociągu. Nie łudź się, długo tak nie pociągniesz, ale istnieje minimalna szansa że przez pierwszą godzinę po podjęciu decyzji przynajmniej zaczniesz ruszać odkładane na coraz to większe "nopotem" projekty, coraz bardziej tracąc zdrowe zabarwienie na twarzy.
Promocje
Zgroza.No zmora taka, że módl się, kobieto, o stalowe nerwy i ołowianą krew, bo wydasz wszystko na tydzień przed wejściem na halę. Tu -15%, tam niby -10%, ale większy asortyment. Ciekawszy. Dostawy pojawiające się praktycznie co trzy dni, przesyłki nie ma (po co, jak po to przecież ruszam szanowny tyłek aż tak daleko), oszczędności, które aż widzisz jak spływają Ci do portfela. Szkoda tylko że z każdym nowym newsem na mailu portfel kwiczy jak zarzynane prosię, a ty składając piąte zamówienie w tym samym sklepie już wiesz że będziesz świecić oczyma odbierając te wszystkie paczki. No bo dostawa była, a jakby się poczekało do kolejnej to przecież połowy asortymentu już by nie było... nie?
Warsztaty
Stronę odświeżasz jak nałogowiec. Masz ciężkie wrażenie że Finnabair to jakiś totalny miraż, bo co się pojawia, to miejsc na warsztatach już nie ma, a na kartki jeździsz przecież co roku. Rozpiskę z czasem warsztatów znasz na pamięć tydzień przed zlotem, układając strategię biegania po stoiskach niczym Sun Zi - jesteś przygotowana na każdą ewentualność, byle znaleźć to, czego potrzebujesz przed rozpoczęciem warsztatów. Niech no tylko fajne pokazy nałożą się na wyczekane zajęcia, dopiero wtedy zrozumiesz jak ważne są prace nad klonowaniem człowieka.Wyjazd
Po pierwsze, wypada się spakować. Ja do Warszawy jeżdżę dość regularnie (w sumie w połowie tam mieszkam), więc prawie zawsze mam walizkę gotową do zabrania w trasę, ale zlot to inna para kaloszy. Po pierwsze, zabierasz jak najmniej. I tak wrócisz obładowana jak wielbłąd, więc im mniej zabierzesz w jedną stronę, tym mniej żałośnie będziesz wyglądała przekraczając po powrocie próg własnego domu. Tak serio, to warto przygotować się do zabezpieczenia co bardziej niewymiarowych rzeczy (teczka lub pudełko na papiery się kłania), albo po prostu zabrać dużą, pustą walizkę.Abstrahując od tematu przydasiów - znalazłam ostatnio w Tigerze niemiłosiernie uroczą kosmetyczkę z pojemnikami na miniaturowe wersje kosmetyków. Zakochałam się bez pamięci, mieszczą się tu wszystkie moje mazidła, szczoteczka i nawet miniaturowa gąbeczka. Miodzio. Już pomijam że to wszystko jest tak obłędnie urocze :)
Powrót
Bez względu na to, ile założyłaś miejsca na zakupy, i tak wrócisz z koszmarnie pełną walizką i odwrotnie proporcjonalnie pustym kontem. Ramiona będą chciały odpaść od noszenia toreb, tyłek odgniecie się w kształt fotela z PKP, micha cieszyć się będzie jak szalona z tylu świetnych, nowych rzeczy. Tylko pamiętaj, czeka Cię jeszcze jedna, ostatnia misja.Weź to wszystko teraz poukładaj.
0 komentarze