DT- Design Team, co to jest i jak sie do niego dostac?

14:11

Cześć! Dzisiejszy tekst jest skierowany do osób początkujących, które (jeszcze!) nie wiedzą czym jest DT, dlaczego warto w nim pracować i właściwie po co to w ogóle istnieje. Podpowiem też jak wygląda praca projektantki i czego można się po niej spodziewać. Zapraszam :)


Zacznijmy od tego, że możemy wyróżnić cztery rodzaje blogów craftowych:
1. Blogi prywatne
2. Blogi firmowe
3. Blogi projektantek prowadzących firmy jednoosobowe
4. Blogi wyzwaniowe

Blogi prywatne

to wszelkie blogi prowadzone przez osoby fizyczne, czyli każdy taki blog, który nie jest związany z działalnością gospodarczą. W skrócie- blogi pasjonatek. Osoby prowadzące te blogi nie łączą swojej twórczości z żadną konkretną firmą, tworzą ze wszystkiego co im się podoba i nie mają żadnych ograniczeń we wstawianej treści. Oczywiście czasami uda im się coś sprzedać albo zrobić zamówienie, ale nie robią tego na szeroką skalę i poza takimi "produktami" publikują też inne prace, takie jak osobiste albumy czy scrapy. Mój blog należy właśnie do tej kategorii :)

Blogi firmowe

to takie blogi, które są ściśle związane z działalnością gospodarczą i służą zareklamowaniu konkretnych produktów. Nie ma tu ograniczenia czy podmiot prowadzący blog prowadzi sklep czy jest producentem (a może jedno i drugie), bo chodzi zawsze o to samo- reklamę. W tym przypadku chodzi o promocję konkretnego fabrykatu lub pół produktu, takiego jak tekturki, papiery do scrapbookingu, taśm washi, a nie gotowej już pracy.
Ponieważ sklep (lub producent) jako osoba prawna nie jest w stanie wykonać niczego ze swoich produktów, zatrudniane są specjalne osoby, które będą zajmować się właśnie taką pracą. To właśnie Design Team (w skrócie DT), czyli zespół projektantek wykorzystujących produkty sklepu do tworzenia przykładów wykorzystania tych półproduktów. Przykładem takiego bloga jest choćby strona Piątku 13 :)

Blogi projektantek prowadzących firmy jednoosobowe

To już zupełnie inny rodzaj blogów. W rzeczywistości są połączeniem pierwszej i drugiej kategorii, bo chociaż tworzą prace z dowolnych materiałów i nie są ograniczone w treści wstawianej na portal, nie publikują swoich osobistych prac, ale tylko i wyłącznie produkty, które wyprodukowały na sprzedaż. Takich blogów w rzeczywistości jest stosunkowo mało, ale nie powinno się ich łączyć z prywatnymi blogami, bo jest to raczej rodzaj portfolio niż hobbistyczne prowadzenie bloga.

Blogi wyzwaniowe

są w istocie najbardziej podobne do blogów firmowych, ale praca w nich odbywa się najczęściej pro bono, czyli nie dostają za swoją pracę wynagrodzenia (również w charakterze przydasiów), a ich działalność służy społeczności craftowej jako możliwość rozwijania umiejętności. Tutaj również działa DT, które przygotowuje swoje inspiracje do poszczególnych konkursów- wyzwań. Najbardziej popularne portale tego typu to na przykład Art Piaskownica, Pracowania Rękodzieła Szok, Diabelski Młyn czy Projekt Wagi Ciężkiej.


Jak wygląda taka praca?

Po pierwsze, każda z projektantek wykonuje jakąś określoną ilość prac w miesiącu z materiałów wskazanych przez firmę, a następnie praca taka zostaje opublikowana na jej oficjalnej stronie. Często konieczne jest dodatkowe opisanie konkretnego tworu (nierzadko w dwóch językach) oraz podlinkowanie wykorzystanych materiałów (ale tylko takich, które znajdują się w ofercie sklepu lub producenta). Najczęściej wygląda to tak, że otrzymujemy jakiś termin publikacji i musimy albo do tego dnia, albo z określonym wcześniejszym wyprzedzeniem przygotować wpis z pracą. Proste? Bardzo, na prawdę nie ma w tym nic skomplikowanego :)

Czego oczekuje się od projektantki i jakie umiejętności będą niezbędne?
Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak konieczność zajmowania się daną dziedziną przez jakiś minimalny okres czasu. Nikt Ci nie powie, że pracujesz za krótko, więc Cię nie przyjmiemy- jeśli masz umiejętności wystarczające do stworzenia na prawdę pięknych inspiracji, możesz zgłosić się nawet po tygodniu od rozpoczęcia przygody ze scrapbookingiem czy cardmakingiem. Nie porywaj się jednak z motyką na słońce- z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że wykształcenie własnego stylu i osiągnięcie poziomu projektantek zajmuje co najmniej rok.
Wymagania każdej firmy opisane są za każdym razem w DT Call- czyli ogłoszeniu, że rozpoczął się nabór na stanowiska Design Teamu. Niektóre firmy ogłaszają je raz na rok, inne raz na pół roku - nie ma sensu pisać zgłoszenia po upływie terminu lub między rekrutacjami, bo prawdopodobnie nie zostaną one rozpatrzone pozytywnie, ale znam kilka wyjątków, kiedy doświadczone projektantki były przyjmowane poza rekrutacjami :)

Najczęściej wymagane w Design Teamach są:
- posiadanie własnego bloga- to daje ogólny pogląd dla firmy czym się najczęściej zajmujesz, jaki masz styl, czy masz sporą oglądalność czy też nie. Dlatego jeśli zgłaszasz się do DT, warto wcześniej popracować nad wyglądem takiej strony.
- znajomość języka angielskiego- to już właściwie standardowy wymóg, chociaż niektóre firmy mają możliwość oddania Twojego tekstu do tłumacza. Zwykle opis jaki zamieszczamy na blogach firmowych nie jest długi, a kursy nie wymagają zaawansowanej znajomości języka, ale jeśli zdajesz sobie sprawę z tego że firma już wcześniej w ramach inspiracji publikowała obszerne artykuły, które miały dodane tłumaczenie, zastanów się nad poziomem swojego angielskiego.
- wykonywanie wyraźnych i profesjonalnie wyglądających zdjęć- nie łudź się, że jeśli wykonujesz zdjęcia telefonem sprzed dziesięciu lat, nie znasz zasad podstawowej obróbki fotografii i nie przykładasz się do techniki robienia zdjęć jakaś firma będzie Tobą zainteresowana. Poprawny balans bieli, kompozycja, użycie teł i zaangażowanie nie tylko w wygląd pracy, ale też jej przedstawienie to połowa sukcesu. Przeciętna praca z dobrą sesją zdjęciową zrobi większe wrażenie, niż dobra praca z beznadziejnymi zdjęciami.
- opisanie siebie w zgłoszeniu- najczęściej chodzi o zaprezentowanie się firmie: jakie prace robisz i w jakim stylu, ile zajmujesz się daną dziedziną, na jakim poziomie operujesz językiem, kim jesteś prywatnie (tu wystarczą maksymalnie dwa zdania), czy i w ilu Design Teamach pracowałeś wcześniej. Osobiście proponuję zastanowić się wcześniej co tak na prawdę chcecie zaoferować z siebie firmie- na przykład czy chcecie udostępniać reklamy firmy na swoich prywatnych blogach/ profilach? Czy podobają się Wam produkty firmy i na prawdę chcecie skupić się na nich w przyszłych pracach? Czy na prawdę chcecie reklamować daną firmę, dając z siebie wszystko?


Co daje mi DT?
Przede wszystkim szansę rozwoju. Sama zgłaszam się i zostaję tylko w takich firmach, w których wiem, że czegoś się nauczę, a comiesięczne wpisy zmotywują mnie do pracy nad konkretną dziedziną.
Poza szansą rozwoju dostajecie dwie bardzo ważne rzeczy: po pierwsze produkty danej firmy, które dostajecie bądź w formie comiesięcznych paczek bądź dosyłanych nowości, i po drugie promocję samej siebie.
Paczki to najczęściej forma wynagrodzenia za Waszą pracę, połączona z jednoczesnym zagwarantowaniem Wam materiałów do inspiracji. Nie kupujecie produktów firmy za własne pieniądze, ale również nie dostaniecie wynagrodzenia pieniężnego za posty. Zwyke jest to wymiana barterowa, czyli ty oferujesz usługę w formie inspiracji, a firma płaci Ci za pomocą przydasi.
Jeśli mowa o pieniądzach- tylko raz dostałam ofertę zapłaty za moje posty, ale wiązały się z bardzo dużą ilością pracy, umiejętności i nie otrzymywałabym do nich materiałów niezbędnych do wykonania inspiracji, dlatego zrezygnowałam z tej opcji. Słyszałam jednak że zdarzało się, że projektantki dostawały wypłatę za swoją twórczość- nie łudźcie się jednak że są to duże pieniądze, a doświadczenie i poziom wykonywanej pracy wymagał o wiele większego zaangażowania niż zwykła przynależność do DT.

Fejm za fejm, czyli jak promocja firmy wpływa na promocję Ciebie
Nie będę ukrywać, że to że reklamujesz jakąś firmę tworzy reklamę również Twojej osoby. Sama wiele świetnych scraperek poznałam dzięki ich pracom publikowanym na stronach firm. Takie blogi mają z reguły większą oglądalność niż prywatne, przez co Twoja praca dociera do większej ilości odwiedzających i więcej osób ma szansę znaleźć właśnie Ciebie poprzez blog.
Niektóre firmy nawet wykorzystują ten efekt proponując linkowanie do Twojego prywatnego bloga lub fanpage'a, w zamian za udostępnianie ogłoszeń o nowościach czy dostawie.

Pracowaliście już w DT? Jak oceniacie taką współpracę? Zespół pomógł się Wam rozwinąć, czy raczej uważacie to za ograniczenie? Może chcecie coś dodać, albo zmienić któryś punkt? Zapraszam do dyskusji, ja tymczasem żegnam się i do zobaczenia w sobotę na lekcji rysunku :)

You Might Also Like

15 komentarze

  1. Ja z DT nie mam żadnego doświadczenia i pewnie nie będę miała, chociaż kiedyś może, kto to wie ;) Jednak jako blogerka książkowa czasami współpracuję z wydawnictwami czy autorami książek i myślę, że jest to wspaniała szansa na rozwój i sprawdzenie samego siebie. No i może też trochę zmierzenie się z odwagą i odpowiedzialnością, w końcu zawsze chcemy (a przynajmniej powinniśmy) zrobić wszystko jak najlepiej tylko możemy, a przy okazji mamy motywację :D
    PS. Ja np. trafiłam na Twojego bloga przez Projekt Planner i ostatecznie to właśnie przez Twoją recenzję skusiłam się na mientuska. Jestem przykładem potwierdzającym podpunkt o tym co daje DT haha ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to przynajmniej wiem że nie piszę bez pokrycia :) Cieszę się że do mnie trafiłaś :)
      Z DT tak na prawdę trzeba chcieć. Jeśli zależy Ci na przynależności do zespołu i masz wypracowany styl, to wydaje mi się że jest ciężko dostać się teamu :)

      Usuń
  2. Mam trochę doświadczenia w DT. Jest to świetna sprawa. Uczy systematyczności i jest ogromną szansą rozwoju. Myślę, że osoby nie mające FB mają mniejsze szanse na bycie w DT ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, faktycznie nie zwróciłam uwagi na FB. Chyba nie zdarzyło mi się żeby któraś z projektantek nie miała własnego fanpage'a (a co dopiero konta) :)

      Usuń
    2. Ja nie mam fanpage na FB, mam tylko konto prywatne, a byłam i jestem w różnych DT :) Nie we wszystkich DT jest to wymóg, chociaż oczywiście fanpage z dużą ilością osób obserwujących to zaleta, bo przecież są to potencjalni klienci, do których można dotrzeć z reklamą.

      Usuń
  3. Świetny poradnik dla początkujących. ;) Ja uwielbiam pracę w DT - jest to dla mnie mega motywacja. :D Myślę, że gdyby nie inspiracje dla różnych blogów i firm dla których tworzę nie robiłabym w miesiącu nawet połowy tego co robię obecnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie myślę że to jest pół na pół- wychodzi mi mniej więcej 8 inspiracji do 8 postów na bogu :) Ja też wielu rzeczy zaczęłam próbować właśnie po rozpoczęciu współpracy z DT i to był świetny impuls do tego żeby się rozwijać :)

      Usuń
  4. O, chyba pierwszy tego typu artykuł z jakim się spotkałam :) i przyznam, że bardzo przydatny dla początkujących - jak sama zaczynałam to owszem, przypuszczałam z czym to się je, ale nie miałam żadnych potwierdzonych informacji bo sama byłam za zielona, a craftowych znajomych do wypytania jeszcze nie było ;) Muszę się jednak trochę doczepić, bo wydaje mi się, że niektóre rzeczy za bardzo uogólniasz, przez co brzmią jak jakieś powszechnie przyjęte zasady (kiedy piszesz "nigdy", "zawsze" itp.) - a jednak każde DT rządzi się innymi prawami podyktowanymi przez fantazję właścicieli/koordynatora ;) Sama mimo dość skromnego doświadczenia w zespołach projektowych mogłabym obalić przynajmniej jedną z opisanych przez Ciebie reguł. Oczywiście ogólna idea się zgadza, ale trzeba mieć na uwadze, że w jakimś DT może to wyglądać inaczej, a dla osób początkujących, do których skierowany jest ten post, może nie być to takie oczywiste. Ja bardzo się rozwinęłam w DT, na pewno robię więcej prac niż bez motywacji w postaci konkretnych terminów publikacji ;) Wcześniej potrafiłam przez 3 tygodnie nic nie tworzyć albo np siadać do scrapowania, żeby potem efekt swoich poczynań wywalić do kosza, a teraz no, pracę trzeba oddać, więc nie ma zmiłuj ;) oczywiście dalej tworzę w zgodzie ze sobą i nie umiem robić na siłę, ale jakoś szybciej się przemogę kiedy termin goni. Poza tym miałam okazję przygotowywać prace wg wytycznych, z którymi pewnie w innych warunkach bym się nie zmierzyła i nierzadko były to bardzo udane projekty :) ALE, osobiście bardzo cenię wolność zarówno w kwestii wyboru materiałów do pracy jak i tematyki/formy moich projektów. Tutaj wiem, że w zależności od zespołu oczekiwania są różne, ale ja bym się np źle czuła w DT, gdzie każda z moich prac musi być pod jakiś konkretny temat albo wykonana z określonych materiałów. Bardzo lubię to, że DT mnie motywuje do podejmowania nowych wyzwań, ale muszę mieć też przestrzeń na własne, nieskrępowane żadnymi narzuconymi zasadami pomysły, wtedy jest idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. No i teoretycznie w ogóle nie powinno się dyskutować o szczegółach współpracy, bo chyba zawsze jest to zastrzeżone jako tajne ;) moim zdaniem szkoda, bo umieszczenie jasnych warunków w DT Callu zaoszczędziłoby czas i energię wielu osób ;)

      Usuń
    2. Olga, wal jeśli coś za bardzo uogólniłam, nie ma sensu zostawiać takich niedoróbek (w końcu nie tylko wyjadaczki będą to czytać, a ja też człowiek, więc mogę na coś patrzeć nie tak jak trzeba), więc podrzuć te fragmenty, które byś zmieniła :)
      Część postu zmieniam, bo też zauważyłam że sporo uogólniam (fakt- to że każde DT jest inne dla mnie było oczywiste, dla innych nie musi), ale też wydaje mi się że to konieczne, bo każdy pracuje inaczej, a dla kogoś totalnie zielonego chyba lepiej nie wprowadzać takiego totalnego zamieszania z milionem szczegółów :)

      Usuń
    3. Chodziło mi o ten fragment, w którym pisałaś, że zawsze projektanci dostają materiały, nigdy nie kupują sami - ale widzę, że już jest zmieniony i teraz brzmi jak najbardziej ok :) bo owszem, jest to powszechne podejście, ale nie można zagwarantować, że tak jest zawsze ;)

      Usuń
    4. To ja jeszcze może uzupełnię, że oprócz konkretnych materiałów projektantki DT mają przeważnie zniżkę na zakupy w danym sklepie (w każdym razie ja się z taką opcją spotykałam często). Więc oprócz "narzuconych" w większym lub mniejszym stopniu materiałów można też sobie przeważnie coś dokupić w niższej cenie.

      Usuń
  5. O, a ja o tym nie wiedziałam nawet :) Zawsze jak tu wchodzę to zachwycam się Twoimi zdjęciami - są prześliczne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, to ja pozdrawiam zespołową koleżankę :P Fajnie napisane! Chociaż z moim przypadkiem (i nie sądzę, żebym była tak wybitna, że tylko z moim) jest ciut inaczej, nigdy w żadnym dt call udziału nie brałam, a do paru należę/należałam :)
    Dla mnie DT to przede wszystkim motywacja - w pierwszym rzędzie do nauki, do spróbowania czegoś nowego, ale też i do ogarnięcia się czasem po prostu, bo skoro się podjęłam i są terminy, to są, a nie odkładanie na kiedyś tam. Nie lubię tylko tego uczucia, że muszę jak akurat nie mam weny, na szczęście rzadko tak mam i zazwyczaj świetnie mi się myśli pod presją czasu, często tez mam prace przemyślane z wyprzedzeniem, ale jednak i tak bywa, i nie lubię.
    No i najważniejsze - poważniejsze uczestnictwo w dt skłoniło mnie wreszcie po tylu latach namawiania na konto na fb! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy artykuł. Dowiedziałam się z niego małe co nie co. Kiedyś chciałam spróbować być członkiem takiego DT, ale stwierdziłam, że jeszcze się nie nadaję. Opisałaś wszystko w prosty i sensowny sposób. Dzięki. Na pewno z tej wiedzy skorzystam. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images