To jak to w końcu jest z tymi zdjęciami?

18:35

http://stalowa-kanciapa.blogspot.com/2016/05/to-jak-to-w-koncu-jest-z-tymi-zdjeciami.html 
Cześć! Dzisiejszy temat podrzucam Wam z lekkim przymrużeniem oka, ale mam nadzieję że wdacie się chociaż w małą polemikę z tym tekstem. Pogadajmy o tym co (lub kto) w końcu robi zdjęcia, czy sprzęt ma znaczenie, czy też nie i po czym tak właściwie poznać dobrego fotografa. Zapraszam ;)

Dwa lata temu, oglądając ze Znajomą galerię zdjęć w muzeum stanęłyśmy przed jedną z fotografii - obie zachwycone, nakręcone na nową pasję, ja ze świeżutkim (jeszcze) aparatem, ona z nieco większym doświadczeniem w fotografii, ale nie ukrywajmy - dwa świeżaki.Wywiązała się między nami mniej więcej taka dyskusja:

K: Boże, ile ja bym dała, żeby kiedyś dojść do takiego poziomu.
Z: Coś ty, z takim sprzętem bez problemu zrobiłabyś taką fotkę.
Ty masz pojęcie ile on dał za aparat? Z takim zapleczem też byś wisiała w tej galerii.

Po sprawdzeniu specyfikacji w podpisie faktycznie złapałam się za głowę, stwierdziłam że Znajoma ma rację i w sumie nie zgłębiałam już dalej problemu. Łatwo jest myśleć, że ktoś ma po prostu talent i pieniądze, że taki poziom jest wyłącznie wynikiem szczęścia i po prostu nie trzeba się zbytnio wczuwać w sytuację kogoś, kto wszystko ma na tacy. Wiadomo, zawsze są gdzieś głosy profesjonalistów, którzy mówią że to tylko fotograf jest odpowiedzialny za zdjęcie, ale... no błagam. Czy gdziekolwiek widzieliście jakieś racjonalne argumenty stojące za tym, że faktycznie to nie aparat, a człowiek odwala większość pracy? Ja bardzo długo nie widziałam ani jednego. Ilekroć zwracałam na to uwagę, dostawałam odpowiedzi wymijające, w rodzaju "tyle lat trzeba poświęcić", "tyle pieniędzy idzie na kursy", "dobry sprzęt też trzeba wykorzystać". Co z tego wynikało?
1. Musisz mieć pieniądze (koszt aparatu + koszty kursów i plenerów) i
2. musisz mieć czas (jakiś tam, niech sobie leci w tle, ale to to przecież każdy ma).

Nie uważacie że operując takimi argumentami profesjonaliści sami strzelają sobie w stopę?


Najśmieszniejsze jest to, że najczęściej opinie o tym że to sprzęt robi zdjęcie wystawiają dwa typy ludzi- pierwsza to taka, która po prostu nie zna sprzętu. To ludzie, którzy kupują lustrzankę za 5 tysięcy, dlatego że "jest dobra", a kiedy przychodzi co do czego, nie potrafią obsługiwać zoomu w obiektywie (sytuacja prawdziwa- kiedyś podczas spaceru zapomnieliśmy statywu i zapytaliśmy pana z jednym z czołowych modeli, czy nie zrobiłby nam zdjęcia. Zdjęcie zrobił, ale byliśmy na nim tak malutcy, jakby pan na prawdę nie wiedział co ma w rękach). Drugą kategorią są osoby, które doskonale wiedzą co robią, mają jakiś tam talent, ale tym co je ogranicza, jest właśnie sprzęt. Nie piszę tego złośliwie- sama do niedawna zaliczałam się do tej kategorii.

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Całe życie coś tam sobie robiliście. Byliście w tym całkiem nieźli. Z czasem wasze umiejętności rosły, styl powoli ewoluował, zdecydowaliście się o przeniesieniu na lepszy sprzęt. No ale jakoś nie szło- tutaj rozwiązanie mało intuicyjne, tam czegoś tam nie rozumieliście, tutaj nie wychodziło, tam znowu szliście na około.
I nagle dostajecie dostęp do prawdziwego sprzętu profesjonalnego.

Osoby, które nigdy nie doświadczyły takiego przeskoku, pewnie nie będą wiedziały o czym mówię, ale najczęściej reakcja takiego amatora wygląda tak: "ej! Ja umiem rysować/ robić zdjęcia/ szyć/ prasować/ dobrze prowadzić". Naturalną konkluzją w takiej sytuacji jest zwalenie całej roboty na przedmiot, który dostajesz, a więc tablet/ aparat/ maszynę czy samochód. To normalne, bo skoro wcześniej nie umiałeś czegoś zrobić, to czemu nagle, ni z tego ni z owego... umiesz?

Wszystko co napisałam wyżej zdaje się sprowadzać do konkluzji "no dobra, to zaraz wyjdzie że to wszystko jest zasługą umiejętności, że to fotograf robi zdjęcie, nie aparat i tak dalej".

A figę.


Aparat, bez względu na to jaki jest, faktycznie robi zdjęcie. Zawsze, bez względu na to czy jesteś dwulatkiem, amatorem czy profesjonalistą. Bez środka w postaci aparatu nie zrobisz dobrego zdjęcia. Nie zrobisz żadnego. Zdjęcie jest jednak (o czym chyba się zapomina) sposobem na pokazanie jakiejś wizji artystycznej. Czasem sprowadza się do tego, żeby po prostu zrobić to zdjęcie. Jakoś, kompletnie bez pomysłu. Po prostu je robisz, wciskając spust migawki i już. Nie ważne kim jesteś - nawet profesjonalista może zrobić zdjęcie bezmyślnie, nie wkładając w nie ani trochę swojego doświadczenia czy zaangażowania. Jeśli wybierasz miejsce w plenerze, planujesz godzinę, sprawdzasz pogodę, dobierasz idealny strój, robisz makijaż, ustawiasz parametry w aparacie, ustawiasz ostrość, w końcu stajesz w kadrze, a spust migawki naciska przypadkowa osoba... to kto będzie autorem fotografii?

 Hello... It's me ;)

Każdy fotograf nabywał doświadczenie pracując na różnym sprzęcie. Miał w rękach kilka obiektywów, ma pewnie milion akcesoriów, i... nie doszedłby do tego co ma teraz bez tego sprzętu. Gdyby nie wykorzystywał tego wszystkiego co ma, nie umiałby wykonać takich zdjęć jakie wykonuje. Nawet jeśli mówimy o telefonie. Więc jeśli profesjonalista mówi Wam, że zdjęcie można wykonać wszystkim co ma funkcję aparatu, ba! Tym 'wszystkim' można zrobić zdjęcie godne nagród, to dajcie sobie z nim spokój.

Okej, on potrafiłby to zrobić.
Umiałby, bo to on wykonuje (w tym wypadku) zdjęcie, a nie sprzęt. A ty, czytelniku, zrobiłbyś zdjęcie godne National Geografic? Pewnie nie, bo nie miałeś styczności ze sprzętem, którym byłoby o wiele łatwiej to zrobić. Nie nabrałeś doświadczenia, które pozwoliłoby Ci przenieść te funkcje na mniej zaawansowany sprzęt i nie nabyłeś tej wiedzy, którą nabył tenże profesjonalista. Jeśli ktoś wciska Wam takie teksty, zapytajcie, czy zdjęcia ślubów też robi telefonem, czy po coś jednak kupił ten 5D Mark III ;)

W tym momencie chciałabym zwrócić uwagę na tę koszmarną manierę, która jest widoczna u wielu fotografów których dane mi było poznać. Jako amator dostaję informację, że wykonanie dobrego zdjęcia jest banalnie proste - może je zrobić każdy, kto ma aparat. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapominają o latach pracy, doświadczeniu, nakładach finansowych, wszystkich tych rzeczach których się nauczyli także za pośrednictwem sprzętu właśnie, na rzecz prostej zależności - to człowiek robi zdjęcie, nie sprzęt. Więc jaki ty masz problem? Łap tego fotograficznego Pulitzera! Co tam że masz Nokię E51.


Osobiście najbliższe mi jest podejście w którym odpowiedzialność za dobrą fotkę trzeba rozłożyć procentowo między sprzęt a zdolności, dla mnie jakieś 50% do 50%- bo nie mam jeszcze profesjonalnego sprzętu i z drugiej strony absolutnie nie mam profesjonalnych umiejętności. Pół zdjęcia robię więc ja, a pół... robi za mnie mój aparat. Oczywiście dla Was ta wartość może się zmieniać w zależności od doświadczenia, by w końcu faktycznie móc powiedzieć że to Wy odpowiadacie za cały efekt.
Dlaczego tak uważam? To ja ustawiam czas naświetlania, ISO, to ja ręcznie ustawiam ostrość, kadr, to ja w końcu naciskam spust migawki, ale... to nie ja jestem odpowiedzialna za piękny, kolorowy rozbłysk na obiektywie, za jasność szkła, subtelną winietę i bokeh w tle. Ja tylko wykorzystuję  możliwość jaką daje mi szkło i wykonuję zdjęcie w warunkach, w których ten efekt faktycznie wyjdzie, ale nie "robię" ani tego bokehu ani rozbłysku. Gdyby zabrać mi sprzęt, nie umiałabym wykonać tego zdjęcia. A już na pewno nie telefonem.

Na koniec nieśmiertelne pytanie do Was- to jak to w końcu jest z tymi zdjęciami?

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images