Grudniownik 2017 tydzień 1

19:25

http://stalowa-kanciapa.blogspot.com/2018/01/grudniownik-2017-tydzien-1.html

Pierwszy tydzień zeszłorocznego grudniownika w albumie - kilka moich przemyśleń o grudniowniku, o tym dlaczego zdecydowałam się na połączenie standardowego Projectu z małym albumem, troszkę o barierach jakie napotkałam przy okazji grudniownika w tej formie i o moim grudniu w ogóle. Zapraszam serdecznie :)


Nie ukrywam, że grudniownik był dla mnie zawsze czymś wyjątkowym - uwielbianym i znienawidzonym jednocześnie. Zimowe przydasie, regularna praca i tworzenie spójnej formy było dla mnie zawsze ogromną frajdą, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze dryndał dzwonek ostrzegawczy "po co mi to". Bo, szczerze mówiąc, po nic. Do albumów, choćby nie wiem jak pięknych, prawie nie wracałam - moja rodzina nie lubi i nie umie pozować do zdjęć w trakcie wigilii, światełka co roku są te same, wykonanie dobrych zdjęć w środku grudnia zawsze było dramatem, a choćby tygodniowe zaległości doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Nie ukrywam jednak, że szalę przeważyło coś zupełnie innego - brak miejsca na kolejne albumy, do których zwyczajnie nie wracam.

Grudniownik - to w końcu zły pomysł?

Nie! Nie jestem w stanie nawet zliczyć, ile razy grudniownik pchał mnie do działania, skłaniał do sięgania po aparat, zmuszał do wyjścia ze strefy komfortu, ale przede wszystkim: uwrażliwiał na to, co tu i teraz, na zatrzymanie się i zrozumienie piękna, pchał do doświadczania. Wiem, że Wy też go doceniacie, kiedy patrzycie na zdjęcia Waszych rosnących dzieci, kiedy doświadczacie świąt, zamiast je tylko odhaczyć i zatrzymujecie te chwile na półkach. To świetna sprawa, i takie idee zamiast zrywać, należy stale rozwijać i udoskonalać.



 

Dlaczego nie tradycyjny grudniownik

W zeszłym roku niestety zdrowo się przegrzałam jeśli chodzi o grudniownik. Całe to zamieszanie, pilnowanie zdjęć (te ceny wydruków, które nawet nie były w połowie tak dobre, jak zdjęcia które wywołuję na codzień i wiele więcej) skutecznie traumatyzowało mnie pod kątem tworzenia kolejnego albumu. Z jednej strony grudniownik był mi potrzebny chociażby jako album próbny, z drugiej co roku zamęczał mnie tą formą dziennika, który oczywiście musiałam uzupełniać codziennie (albo, okej, choćby trzy razy w tygodniu).
Tym razem zdecydowałam że to kompletnie nie ma sensu. Grudniowniki podobają mi się tak długo, jak są śliczne na czyichś zdjęciach, ale już niekoniecznie we własnej szafie, kiedy zajmują miejsce przeznaczone na maszynki albo większe albumy. Dlatego tym razem podjęłam decyzję o tworzeniu DD w ramach insertów dużego albumu oraz klasycznych stron 30x30cm.



Co zmieniło połączenie form

W pierwszej kolejności musiałam zmienić myślenie o grudniowniku jako autonomicznej formie. W dużym albumie, nawet przy wykorzystaniu dużej ilości insertów takie podejście zwyczajnie nie miałoby szansy się sprawdzić - wyobrażacie sobie powielenie zdjęć albo opisów tylko dlatego że akurat bardziej pasowało mi zrobienie czegoś dwa razy? Co w takim razie z pełną spójnością albumu, skoro gdzieś w środku był grudniownik? Nie ma szans żeby coś takiego mogło działać.
Plusem takiego rozwiązania jest zaoszczędzenie części środków, które standardowo poszłyby na kupno małego albumu (chociaż w moim przypadku to nie miało znaczenia - mam jeszcze kilka zapasowych albumów 6x8, po prostu nie chciałam z nich korzystać) oraz zaoszczędzenie miejsca do ich przechowywania. Minusy? Jeśli nie używacie insertów w trakcie całego roku, grudzień ma szansę mocno wybijać się kompozycyjnie wśród innych miesięcy. U mnie takiego problemu po prostu nie było, bo od początku nowego albumu wywołuję o wiele więcej zdjęć, które zwyczajnie nie mieszczą się w klasycznych rozkładówkach.


Tryb pracy

Jeszcze w grudniu starałam się robić zdjęcia każdego dnia, ale nie ukrywam że wcale nie wychodziło to tak jak chciałam - jest w albumie kilka dni, które były po prostu tak ciężkie, że nie miałam czasu myśleć o jedzeniu, a co dopiero o fotografiach, więc... tych dni po prostu nie ma. Nie przeszkadza mi to, bo doskonale zdaję sobie sprawę z powodów powstania tych dziur.

Jeśli chodzi o wywoływanie - w przeciwieństwie do zeszłych lat, nie wywoływałam zdjęć na miejscu, żeby mieć je w albumie jak najszybciej, nie drukowałam ich też samodzielnie (chociaż to dobre i wygodne rozwiązanie, które przetestowałam w zeszłym roku), ale po wigilii usiadłam z herbatą i dużą ilością makowca, i zamówiłam wszystkie zdjęcia na raz, łącząc też te, których brakowało mi z poprzednich miesięcy. Myślę że koszt był porównywalny do zeszłorocznego albumu, ale jakość odbitek jest zdecydowanie lepsza.




Cięcie kosztów, czyli ile kosztował mnie tegoroczny grudniownik

... Więęęęc... kosztował mało. Poważnie, bardzo mało. Ponieważ nie musiałam kupować osobnego albumu oraz nie zdecydowałam się w tym roku na dodatkowy zestaw kart, moje koszty ograniczyły się do zamówienia dodatkowego formatu koszulek (Family Portraits) oraz digitali od Ali Edwards (notabene kupionych podczas Black Friday, więc oszczędziłam kolejne 40%). Kupiłam też dwa arkusze naklejek i kilka drobnych tekturek do shaker boxów. Myślę że cały koszt jaki poniosłam to około 70zł, włączając koszty przesyłek i druku kart. Dużo? Wydaje mi się że jak na nasze standardy i koszty zakładania albumów jest to naprawdę dobry wynik i cieszę się z jego osiągnięcia.



Zaległości? Jakie zaległości?

Pomijając mniejsze czy większe problemy z taką formą, jest jedna zaleta, która prawdopodobnie sprawi że nigdy więcej nie wrócę do odrębnej formy grudniownika... Nie mam zaległości! Tak po prostu, wzięły i wyparowały :D Mamy drugi tydzień stycznia, a dzięki motywacji, jaką dało mi wypełnianie grudniowych stron jedyny tył jaki w tej chwili mam w albumie to ostatni tydzień grudnia i  dwa tygodnie stycznia. Biorąc pod uwagę że nie będę musiała tworzyć tych stron od nowa (bo grudniownik jest częścią klasycznych rozkładówek, a nie osobnym albumem), a moje standardowe zaległości sięgały pół roku w plecy, uważam że to była jedna z najlepszych decyzji jakie mogłam podjąć.


Tyle na dzisiaj, jeśli chcecie zajrzeć do moich nowych stron już teraz, zapraszam na grupę GRUDNIOWNIK na Facebooku. Tutaj kolejne tygodnie pojawią się już wkrótce, zaraz po tym jak zrobię porządne zdjęcia kolejnym stronom. Dzięki za uwagę i cierpliwość do takiej ilości zdjęć i do zobaczenia wkrótce!

You Might Also Like

0 komentarze

Instagram


Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images