Project life- zimowe rozkładówki
23:42
Cześć! W końcu znalazłam chwilę na sfotografowanie moich zaległych projektów. Jesteście ciekawi co nowego pojawiło się w moim albumie? Zapraszam!
Ponieważ dzisiaj w końcu udało mi się zamówić zdjęcia z lutego i marca (tak, tak, leżały gotowe i obrobione przez cały ten czas- czasami zadziwia mnie jak organizacja może mi nawalić akurat w takim momencie), stwierdziłam że należy pójść za ciosem i pokazać Wam rozkładówki, nad którymi pracowałam w lutym.
Tym razem zdecydowałam się na tylko jedną podwójną rozkładówkę- zimowe miesiące są nieco uciążliwe jeśli chodzi o robienie zdjęć i starałam się znaleźć dobry moment do każdego ujęcia, losowość ograniczając do minimum. Dlaczego? Zdaję sobie sprawę z tego że to wymusza nieco sztuczne ustawianie kadru, ale jeśli wiem że warunki są ograniczone i może mi być ciężko zrobić dobre zdjęcie, to wolę to zrobić raz a porządnie i nie marnować więcej czasu niż to konieczne.
Tydzień 30 (czyli również Nowy Rok) zastał mnie w Krakowie :) Jak na złość mróz złapał dopiero teraz, więc zwiedzanie ograniczyliśmy do minimum, a co za tym idzie fotek też nie wyszło jakoś powalająco dużo.
Tak jak w zeszłym roku, zdecydowałam się na utworzenie dużego kolażu z najfajniejszych zdjęć z minionego roku. W porównaniu do 2014 powiększył się format- z 15x30 na pełne 30x30.
Tak jak w zeszłym roku, zdecydowałam się na utworzenie dużego kolażu z najfajniejszych zdjęć z minionego roku. W porównaniu do 2014 powiększył się format- z 15x30 na pełne 30x30.
Tydzień 31 spędziłam w dużej mierze na pracy, nauce do sesji, zmianach na blogu (nie wiem jak Wy, ale ja mam wrażenie że od trzech miesięcy nie robię nic innego :P), praktykach i... napawaniu się śniegiem. Do tej pory trafiałam na niego tylko w Warszawie i Krakowie, w Szczecinie jak była plucha, tak utrzymywała się przez cały grudzień, ale w styczniu w końcu porządnie napadało, więc nie mogłam przepuścić takiej okazji :D
Tydzień 32 z kolei skoncentrował się na typowo uczelnianym klimacie. Większość czasu spędzałam nad książkami, więc jedyne zdjęcia jakie miałam z tego okresu to te, które robiłam na blog. Kiedyś pewnie dostałabym apopleksji myśląc o takim zabiegu, ale dzisiaj mi to kompletnie nie przeszkadza- skoro koncentrowałam się wtedy akurat na tym, to nie widzę nic złego we wrzuceniu takich fotek do albumu, szczególnie że wyszły całkiem nieźle :)
W tym tygodniu zaczęłam też korzystać z kart Inspire (tych sprzedawanych chyba po 10 w paczce) i wiecie co? Całkiem fajnie wpisują się w styl tych tygodni, chociaż myślałam że będzie to nietrafiony zakup. Nie zdecydowałabym się na pewno na pełen core kit, bo to kompletnie nie moje klimaty, ale jako wstawka w postaci pojedynczych kart są bardzo sympatyczne.
Tydzień 33 to sesja. Nie pokazuję, bo fotki w piżamie, worami pod oczami i stylizacje pod tytułem "śpię po 3 godziny, nie potrzebuję być ładna" to coś co chcę pamiętać, ale nie koniecznie chwalić się na forum, więc obejdziecie się smakiem ;)
Za to tydzień 34 jest ładny! Tylko i wyłącznie dlatego że zostałam zawezwana w trybie pilnym na kawę, więc miałam okazję do lepszych zdjęć (no i nie ukrywajmy, do kawiarni nie pójdę w piżamie).
Tutaj już króluje mój ukochany kit Open Book, minimalna ilość dodatków, sporo kolorów i wzorów. Takie tygodnie chyba lubię najbardziej, chociaż te jasne, zbudowane na białych kartach też mają swój urok :)
To wszystko co mam Wam do pokazania na dzisiaj. Pamiętacie o Candy z Family Portraits? Serdecznie zapraszam do udziału, na razie mam tylko dwa pełne zgłoszenia! :)
0 komentarze