5 craftowych nawyków, które warto w sobie wyrobić
19:22
Cześć :) W dzisiejszym poście opowiem trochę o moich nawykach (także tych które "są w przygotowaniu"), o tym dlatego warto regularnie wykonywać pewne czynności i jaki to ma wpływ na naszą szeroko rozumianą twórczość :) Zapraszam!
Jeśli mam być szczera, to nigdy nie lubiłam tych postów z rodzaju "masz robić to i to, bo nigdy nie osiągniesz tego i tego", "rób tak, inaczej jest źle" "ja mam rację, a ty racji nie masz". Zwykle jeśli ktoś jawnie pisał takie pierdoły, to gdzieś z tyłu głowy od razu zapalała mi się czerwona żaróweczka pod tytułem "a to ja zrobię dokładnie na odwrót"- nawet nie potrzebowałam powodu, po prostu w ramach czystej przekory upierałam się i szłam na około. Dlatego nie zamierzam przekonywać nikogo do tych drobnych rzeczy, bo po prostu wiem że każdy z nas pracuje inaczej, ale być może któryś z moich pomysłów pomoże Wam zapanować nad Waszą przestrzenią :)
Część z rzeczy poniżej być może dla Was będzie oczywista, ale mi wyrobienie w sobie tych nawyków zajęło trochę czasu. Przede wszystkim pomogło mi to ogarnąć trochę przestrzeń w pracowni i (co nawet ważniejsze) uporządkowało głowę. To co, ciekawi? Zaczynam :)
1. Wypisywanie listy zachcianek i odkładanie na nie pieniędzy
Kiedyś na przydasie potrafiłam miesięcznie przehulać całkiem niezłe sumki, a mimo to wiecznie nie miałam z czego tworzyć. Nie ukrywam że mocno pilnowałam wszelkiego rodzaju przecen, newstellerów, dostaw i nowości, bo zwyczajnie notorycznie nie byłam zadowolona z moich prac. Brakowało mi podstaw- podklejałam kartki zbyt małą ilością kosteczek dystansujących, używałam pogniecionych satynowych wstążek, plastikowych kryształków i zalewałam prace klejem, ale zwalałam winę na zbyt małą ilość dodatków. Denerwowało mnie, że coś co mi się podobało, znikało ze sklepu po dwóch godzinach, a z drugiej strony jeśli upolowałam coś dobrej jakości, to oszczędzałam to na "tę specjalną, wyjątkową pracę". Kończyło się na tym, że i tak nie używałam porządnych rzeczy, a zalewałam sobie prace beznadzieją i tandetą.
Kiedy rok temu dowiedziałam się o istnieniu Capsule Warderobe, pierwsze co chciałam zrobić to... uporządkować przydasie właśnie według tego systemu. Tak, tak, wiem, co mają ciuchy do kryształków, gdzie kartki, a gdzie swetry, ale (chociaż to głupie) problem odniosłam do zupełnie innej części życia. W pierwszej kolejności zużyłam lub rozdałam wszystko z czego chciałam zrezygnować, a potem zastanowiłam się czego tak właściwie oczekuję od swoich prac i jak chcę to osiągnąć. Szybko wyszło, że w gruncie rzeczy mam dość tych comiesięcznych polowań, gdzie po trzech dniach od zamówienia tak właściwie nie wiedziałam na co wydałam pieniądze.
Jakiś czas temu, rozmawiając z szefową Project Plannera podłapałam fajny patent- jeśli znajdziesz coś ciekawego, co na prawdę chcesz mieć, weź gotówkę i włóż ją do koperty z opisem tego przedmiotu. Nie ważne gdzie go znajdziesz, nie ważne czy dostawa była dzień temu czy miesiąc- po prostu odłóż na to pieniądze. Nie musisz wkładać od razu całej sumy, ale po troszku uzupełniać kopertę. Jeśli po kolejnej wypłacie okaże się, że szkoda Ci dołożyć następnej części gotówki, albo wolisz szybciej zapełnić inne koperty... po prostu zrezygnuj z tej rzeczy. Wiadomo, że czasami coś pojawi się JUŻ i tak samo JUŻ chcemy to mieć- ale w większości przypadków takie (albo tego typu) przydasie mamy na oku już od dawna i nie ma niebezpieczeństwa że coś będzie leżało nieużywane.
2. co najmniej raz w miesiącu robienie czegoś "dla siebie"
Scrapbooking i cardmaking to taka mała pasja, która nierozwijana murszeje. A przynajmniej jestem o tym głęboko przekonana :) Dlatego właśnie staram się co najmniej raz w miesiącu zrobić pracę tylko dla siebie, nie ważne czy będzie to kartka, album czy strona w PLu. Ogromnym plusem takiego działania jest to, że nie dopuszczam już do tego, by ktoś powiedział że szewc bez butów chodzi :)
Jeśli należysz do tony DT, masz tonę pracy, tonę obowiązków i najlepiej w ogóle na drugie imię nadałbyś sobie Tony, tym bardziej powinieneś zrobić sobie taką jedną, własną pracę w miesiącu. Bez pośpiechu, bez wytycznych, bez konkretnych narzuconych produktów- ot, po prostu dla siebie, by sprawdzić czy możesz zrobić coś lepiej albo inaczej.
Zdaję sobie sprawę z tego że czasem łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale hej... co Ci szkodzi spróbować?
3. regularne porządkowanie swojego kącika/ pracowni
Moja bolączka. Pięta Achillesowa, horror i masakra. Szczególnie teraz, kiedy pół kącika scrapowego mam po zmianach, a pół... jakby w trakcie. Ponieważ aktualnie nie wszystko ma swoje konkretne miejsce, zdecydowałam że co najmniej raz w miesiącu skupię się i porozkładam wszystko tam, gdzie intuicyjnie do tego dotrę (uwaga- celowo nie używam słów "odłożę na swoje miejsce"). W porządkowanie wchodzi również czyszczenie wykrojników, przecieranie ostatnio użytych stempli oraz maty szklanej, ogarnięcie szuflad i ogólne polepszenie swojej przestrzeni życiowej.
Czasami niestety mi to szwankuje- jakiś czas temu przygotowując nowy notes za Chiny nie mogłam opuścić wajchy w bigownicy. Siłuję się, siłuję, w końcu powoli, ale z satysfakcją docięłam otwory. Zdziwiło mnie jednak czemu szło mi to tak opornie- okazało się że od jakiegoś czasu nie opróżniłam otworu na ścinki i to właśnie one blokowały ostrza. Stało się tak, ponieważ w przeciwieństwie do innych, często używanych narzędzi bigownica była w ruchu po prostu znacznie rzadziej- po wprowadzeniu comiesięcznego przeglądu nie mam już takich kwiatków.
4. regularne robienie przeglądu przydasiów
Ten punkt jest najbardziej związany z 3 i 1 nawykiem. Co jakiś czas (najczęściej podczas robienia porządków) sprawdzam czego brakuje, lub co jest na wykończeniu, dzięki czemu rzadziej łapią mnie niespodzianki w rodzaju skończonego kleju czy wyeksploatowanych płytek do Big Shota. Takie działanie zresztą pomaga poskromić dzikie zapędy podczas zakupów- zawsze najpierw skupiam się w okół tego co wpisałam na listę rzeczy brakujących, potem leci wishlista i dopiero na samym końcu dzikie zachcianki.
5. porządkowanie gotowych już prac
Przy okazji reorganizacji kącika scrapowego jednym z ważniejszych punktów było zapewnienie miejsca na gotowe prace. Co jakiś czas je przeglądam- jeśli jakaś kartka już mi się nie podoba, nie mam problemu z poddaniem jej recyklingowi, bo oszczędzam w ten sposób nie tylko miejsce które musiałabym przeznaczyć na przechowywanie takiej pracy, ale również fundusze. Zresztą- kto chciałby dostać coś co nawet twórcy tej rzeczy wcale się nie podoba?
To już wszystkie moje mniejsze i większe craftowe nawyki. Większość kręci się w okół sprzątania, ale hej, komu nie pracuje się przyjemniej w uporządkowanym miejscu? :) Przyznajcie się, robicie którąś z tych rzeczy regularnie, czy powinnam zacząć się czuć jak pedant?
Tymczasem dzięki za odwiedziny i do zobaczenia w sobotę :)
0 komentarze